Nad ranem zaczęły przychodzić do Harry'ego esemesy.Zdenerwował się,zszedł na dół i wyżywał na czymś.Zwlekłam się z łóżka lekko wystraszona.Zeszłam na dół.Połowa domu była zdemolowana.Kiedy zeszłam ze schodów Harry wyszedł z domu znowu trzaskając drzwiami.O co tu chodzi?!Pobiegłam na górę,ubrałam się i od razu zabrałam za sprzątanie.Nie wiedział za co wziąć się najpierw.Cały czas nie rozumiem zachowania Harry'ego.Kiedy już zaczęłam sprzątać zadzwonił dzwonek do drzwi.Otworzyłam je,a w nich stał Niall.
-Jest Harry?-zapytał zdenerwowany.
-Nie wybiegł rano,najpierw robiąc mi zajęcie,żebym go czasem nie szukała.
-O czym ty mówisz?!
Otworzyłam szerzej drzwi i pokazał gestem ręki bajzel jaki zrobił Harry.
-Cholera!Nie dobrze!
-Czy wy mi powiecie o co chodzi?!!-ale blondyn był już daleko,daleko i mnie nie słyszał.Zamknęłam drzwi i z powrotem wzięłam się za sprzątanie.A zamiast być czyściej,było coraz brudniej.Rozbiłam talerze,większość rzeczy wywaliłam bo nie nadawały się kompletnie do niczego.Z kominka w salonie spadło zdjęcie.Szybka robiła się na pół co dzieliło mnie i Harry'ego.Wtedy pojedyncze łzy spłynęły po moich policzkach.Wtedy zdałam sobie sprawę z tego ,że ja i Harry na prawdę się oddalamy.To nie jest już ten sam Harry,ten sam związek i ta sama ja.Wszystko się zmieniło.I trzeba to przyznać.Kiedy tak stałam i patrzyłam się na zdjęcie z rozbitą szybką wszedł Harry.Nie popatrzyłam się na niego.Nie miałam ochoty patrzeć na tą parszywą gębę.Miałam go dość.Serdecznie dość.Tych jego humorków.Podszedł do mnie.Już chciał coś zrobić.
-Odjedź ode mnie.-powiedział bez uczuć nie odrywając wzroku od zdjęcia.Kolejne łzy ,nieproszone wydostały się z oczu.
-Ale kochanie o co chodzi?!
-O to!-podałam mu zdjęcie.-I nie mów na mnie kochanie!
-Nie rozumiem skarbie...przecież to nasze zdjęcie.
-Szybka pękła oddzielając nas.Czy ty nie widzisz ,że to się dzieje z nami?!Oddalamy się od siebie!
-Nie dramatyzuj.
-Harry k*rwa powiedz mi co to jest?!-powiedziałam wskazując na stan w jakim znajdował się nasz dom.-Gdzie ty do cholery byłeś?!Co to za telefony i esemesy w nocy i nad ranem?!
-Im człowiek mniej wie tym dłużej żyje.-powiedział z uśmiechem.
-Dobrze.Niech ci będzie,tak chcesz pogrywać?!Więc zacznij zabawę!Posprzątaj ten bałagan!
-Gdzie idziesz?!
-Im człowiek mniej wie,tym dłużej żyje!
Powiedziałam wychodząc.Poszłam na spacer.Świeciło słońce.Było ciepło.W ogóle nie było w tym roku śniegu,a z jesieni od razu zrobiła się wiosna.Chyba,że padał śnieg jak byliśmy na tej pieprzonej Majorce,która wszystko zniszczyła.Co ja pieprze?!Nic tego nie zniszczyło.To my od początku jetseśmy niedobrani.Jesteśmy chyba jedynym związkiem ,który tak na siebie trafił.
***
Usiadłem na sofie patrząc się na zdjęcie.Jenny miała racje.Oddalamy się,ale to wszystko przez Amona.Pieprzony idiota wpier**la się w nie swoje sprawy.Zadzwonił telefon.Odebrałem go.
N:Gdzie ty jesteś?!-usłyszałem głos Nialla w słuchawce.
H:W domu,a co.
N:Byłem u was,Jenny powiedziała,że wyszedłeś i tak przy okazji zrobiłeś super postępy!Gratuluję ci stary!Tak ją traktować kiedy chcesz zostać ojcem?!Powodzenia ci życzę.Bo faktycznie się zgodzi ,żeby dziecko miało ojca terrorystę,które ujawnia to w domu.
H:Nie jestem terrorystą...
N:Tylko gangsterem.Wszystko w porządku?!
H:Nie.Jenny wybiegła po naszej kłótni jak wróciłem do domu.
N:Chłopie co ty robisz?!
H:Dobra skończ mnie pouczać!
N:Więc dam ci radę.Nie strać jej debilu ,tak jak Victorię.Poszukaj jej i nie dopuść by ten dupek Amon się do niej dostał!Wiesz,że jest dalej niebezpieczny.
H:Masz rację.
***
Kiedy już zamierzałam wracać i rozwiązać ten cały konflikt z Harrym raz na zawsze,albo pozytywni,albo niepozytywnie,przed oczami miałam ciemność...
Rozdział cudowny tak jak zawsze * - *
OdpowiedzUsuńAaaaaaaaaaaaaaaaaaaaaa foch piszesz za bardzo dobre rozdziały a ja tak nie umiem :C Zazdroszczę weny *_* pisz następny jest superrrrrrrrrrrrrr <3 kocham tego bloga i te rozdziały Awwwwwww <3 :*
OdpowiedzUsuń