-Poczekaj tu.-syknął na mnie.Podszedł do nich i popchnął tego faceta.Zayn pozbierał się jakoś i podszedł do mnie.
-Chodź z tond,nie powinnaś teraz tu być.
Szłam z Zayn'em w kierunku ich domu.Był poobijany i niezbyt dobrze się czuł.
-Zayn,kto to był?-zapytałam kiedy mulant już siedział w salonie.
-Myślę,że to Harry powinien ci powiedzieć.
-Czemu się z nim nie pogodzisz?
-Nie potrafię mu wybaczyć za to co ci zrobił.-do salonu weszła reszta chłopaków,ale nic nie mówili.
-Zayn przejrzyj na oczy,człowieku.Czy ty nie widzisz,że on żałuje i chce się zmienić?Czy ty na prawdę nie doceniasz tego,że się o was martwi i że przed chwilą uratował ci dupę?
-Nie prosiłem go o to!Dobra?!Jenny kocham cię jak siostrę i nie wybaczyłbym ci gdyby coś ci się stało.A ten pieprzony zasrany dupek o mało co cię nie zabił!To ja tam o mało co zawału nie dostałem gdy cię operowali!Jasne?!Nie zasługuje na wybaczenie!Nie wierzę już mu.
-Ale nic mi nie jest tak?-Złapałam jego twarz w dłonie i spojrzałam w głąb oczu-byliście braćmi,nie pozwól ,żeby przez coś co się nie wydarzyło,żeby przez historię zniszczyć coś tak pięknego.Zayn wasza piątka mogła by skoczyć za sobą w ogień.Spróbuj mu wybaczyć.
-Ale ten dupek...
-Żałuje?
Głośno westchnął.Ja zsunęłam dłonie na jego.Usłyszałam dzwonek do drzwi.Poszłam otworzyć.
-Wejdź Harry.
Wpuściłam go do środka po czym zwróciłam się do chłopaków.
-Chodźcie,myślę,że mają coś do obgadania.-spojrzałam na zamyślonego Zayn'a.-A i Zayn jak skończycie,a na prawdę nie śpieszcie się,to przyjdź do mnie do pokoju.-
po czym zniknęłam za ścianą.Chłopaki wszyscy poszli za mną do pokoju loczka.
-Co tam się wydarzyło?
-Szłam z Harrym do was i zobaczyliśmy Zayna i jakiegoś faceta.Więc Harry tam poszedł im przerwać nie wiem kim on był a podejrzewam po waszych minach ,że wy wiecie ,ale nie powiecie.-oni spojrzeli po sobie zmieszani i lekko wystraszeni.
-Uwierz,że lepiej będzie jeżeli Harry ci to powie.
Wtedy do pokoju wszedł Zayn,a chłopaki zeszli do Hazzy.
-Zatrzymajcie go tam.
-Zayn tak teraz całkiem na poważnie nic ci nie jest.
-Nie.
-Ściągaj koszulkę,opatrzę cię.
Posłusznie wykonał moje polecenie.Usiadł opierając się o łóżko.Podeszłam do szafki i wyciągnęłam z niej apteczkę,kiedy odwróciłam się do mulanta i zobaczyłam go,z wrażenia przystanęłam."Matko,czy każdy znich jest tak bosko zbudowany?Idiotko nie zakochuj się w pierwszym lepszym,masz Hazze."Karciłam cię w myślach.Usiadłam na łóżku i zaczęłam przeczyszczać rany Zayna.Usłyszałam chrząkanie.Podniosłam wzrok ,a w drzwiach zobaczyłam Harry'ego ze wzrokiem mordercy.Opierał się o framugę drzwi i miał cwaniacki uśmiech.Zaopatrzyłam Zayna w opatrunek.
-Dzięki Jen,jesteś wielka.
-Nie ma sprawy bracie.-powiedziałam z żartem chowając apteczkę i siadając na łóżko.
-Pogodziliście się wreszcie?
-Można tak powiedzieć.
-Wracamy do domu?
-A chcesz?
Pokiwałam twierdząco głową z niewyraźną miną.Wstaliśmy z łóżka i wyszliśmy z domu krokiem tanecznym.
Uszliśmy kawałek ,a Harry zaczął coraz bardziej mnie obejmować ręką.Był coraz bardziej nerwowy.Zaczął się jakoś obracać i dziwnie zachowywać.
-Harry co jest?
Kochani!Mam nadzieję ,że wam się podoba.Nie wiem czy jutro dodam rozdział,ale postaram się.Sprawdzajcie do popołudnia :) Mam nadzieję ,że wam się podoba.Proszę o komentarze.
haroholiczka♥
Brak komentarzy :
Prześlij komentarz