Listen Music

czwartek, 27 lutego 2014

Rozdział 63 "Jak odzyskać,to wszystko"

-Ale Harry.Nie mogę wyjechać.Dopiero co się wprowadziłam i Luk-pokazałam na niego-przecież,nie mogę się tak co chwilę przeprowadzać.A co z naszym domem?A nasz duet?
-Zrobilibyście karierę w Anglii.
-Nie.Nie mogę.Jestem dla ciebie samym problemem.Skończmy to może raz na zawsze.
-Jenny,nie po to tu przyjechałem,groziłem Amonowi i obraziłem Jennifer,żeby się poddać i tak po prostu o tobie zapomnieć.To nie możliwe,jeszcze tego nie rozumiesz?!
-Nie,nie rozumiem,a może nie chcę zrozumieć?!Nie wiem.Niczego nie wiem.Nie jestem sobą rozumiesz?!Jeżeli kochasz mnie taką jaka jestem to poszukaj dziewczyny,która się tak zachowuje.Zmieniłeś mnie.Nie jestem taka jak teraz!Odejdź.
Poszłam do auta i czekałam na Luka.
 
 Przyszedł po chwili.
-Mała co jest?
-Udajesz czy na prawdę nie wiesz?!
-Sory.
-Nie to ja przepraszam.Po prostu kocham go,ale jestem samym problemem.
-Czy ty nie widzisz,że on cię kocha?
-A czy ty nie rozumiesz ,że nie chcę się z nim znowu kłócić?!
-Jenny...A może właśnie chcesz się z nim kłócić?Może to ty szukasz powodu do kłótni?
-Czy ty siebie słyszysz?!Ja go kocham Luk!Oddam wszystko żebyśmy byli szczęśliwi,ale to nie realne!
-Czemu?
-Bo pobił mnie tak,że o mało co nie umarłam,ma czarne interesy,ma huśtawkę nastroju i jeszcze ta akcja z dzieckiem,co jeszcze?!Ojciec umarł,mama już dawno,jestem sama!Nie mam nikogo!Nie radzę już sobie z problemami!-powiedziałam znów wybuchając płaczem.
-Mówisz ,że nie jesteś sobą,więc daj Harry'emu szansę by odnalazł ciebie.Mamy dużo czasu do kolejnego koncertu.Mogę cię nakierować.
-Luk to nie ma sensu.-powiedziałam patrząc na Harry'ego ,który stał na parkingu mając cień szansy,że jego wysiłek nie pójdzie na marne.
-To spraw ,żeby miało sens.Jenny na litość boską jesteś mądrą,odważną i zabawną dziewczyną,która zawsze wie czego chce.Pozwól sobie pomóc,swojemu szczęściu.
-Za to ty nic się nie zmieniłeś.Nadal jesteś denerwująco opiekuńczym moim starszym bratem.
-No idź już.
Wysiadłam z auta.Łzy już dawno wyschły.
  
-Chcesz zacząć od nowa?-zapytał.
-A jak to się robi?
-Cześć jestem Harry.Widziałem cię na koncercie.Masz wspaniały głos.
-Hej.Jestem Jenny.Miło mi to słyszeć.
Na jego ustach zagościł słodki uśmiech.
-Mogę cię gdzieś zabrać?
 
-Skoro chcesz.
Podeszłam do auta Luka i powiedziałam mu ,że idę z Harrym się przejść.
-Tylko uważaj młoda na siebie.-powiedział podając mi żakiet słusznie na porę roku.
-Dobrze duży bracie.
Po czym odeszłam do Harry'ego.
-Gdzie zamierzasz mnie zabrać? 
-To niespodzianka.
Wyciągnął z kieszeni kurtki bandanę i zawiązał mi oczy.
-No nie wiem,mogę ci ufać?
-Możesz.-wyszeptał mi do ucha,a moje ciało przeszedł dreszcz.Znów czułam jego zapach,jego ciepło.Prowadził mnie ostrożnie uważając na mnie i każdy mój ruch.Bardzo się przy tym uśmialiśmy.Lubiłam takie momenty.Po pewnym czasie stanęliśmy w miejscu.
-Już mogę ściągnąć opaskę?
Wtedy moim oczom ukazał się przepiękny widok.
  
 
Ukłonił się,wyciągnął dłoń w moim kierunku i zapytał:
-Czy mogę prosić panią do tańca. 
Podałam mu dłoń i zaczęliśmy tańczyć.Na naszych twarzach pojawiał się przepiękny delikatny uśmiech.Patrzyliśmy sobie w oczy.Było to niesamowite uczucie.Dawno między nami nie było tak wspaniale.
-Skąd znasz to miejsce?-zapytałam z ciekawości.
-Spotykałem się tu w dzieciństwie z moim kuzynem.
-Masz w Polsce kuzyna?Poważnie?A znasz polski?
-Nie.On też pochodził z Anglii i przeprowadził się tu z matką by studiować.Jenny...
-Tak?
-Czy ... czy ty chcesz wyjechać?
Uśmiech z mojej twarzy znikł.Nie wiedziałam co powiedzieć.Stęskniłam się za tymi miejscami,za tym krajem.Kocham Polskę mimo wszystko.Mam tu tyle wspomnieć,ale wiem,że Harry sobie tu nie poradzie,a że go kocham i chce z nim być ,więc zgodziłam się na ten wyjazd.
-Jenny...?
-Wyjadę bo cię kocham.
-Nie chcę ,żebyś dla mnie rezygnowała z czegoś co jest dla ciebie ważne.
-Ty jesteś dla mnie ważny.
-Nie musisz dla mnie wyjeżdżać.
-Nie poradzisz sobie w Polsce,a nie chcę się z tobą rozstawać,a ... ten wyjazd może wpłynąć na karierę Luka.Jest więcej za niż przeciw.Kiedy mamy lot?
-Jutro ,po południu.
-Nie jestem spakowana.
-Twój brat pojechał do domu,a wie,że jutro lecimy.Pakuje was.
-Skąd wiedziałeś gdzie jestem.
-Widziałem w telewizji reklamę koncertu.Więc przyleciałem.
Wróciliśmy do domu.Było już późno,a Luk już spał.Wzięłam prysznic i weszłam do pokoju.Harry leżał na łóżku.
-Chcesz wziąć prysznic?   
-Nie dzięki.To gdzie mam spać?
-Tu,chyba,że nie chcesz?
-Ale,że tu w tym miejscu.
-Tak,tylko,że nie tak na środku i pod kołdrą.Pasuje?
Na to zdanie uśmiechnął się słodko ukazując swoje dołeczki.Uznałam to jako odpowiedź.Położyłam się,a on się rozebrał do bokserek i położył koło mnie ,przytulając.Spało mi się na prawdę dobrze.Następnego dnia obudziłam się o 8.Co dla mnie był szok nad szokiem.Leżało mi się tak wspaniale,że nie miałam ochoty wstawać,ale nie potrafię jakoś długo leżeć bezczynnie.Wydostałam się z łóżka najciszej i najdelikatniej jak to tylko możliwe.Ubrałam na siebie moją ulubioną na poranki i wieczory za dużą koszulę ,a włosy zostawiłam w nieładzie.Zeszłam do kuchni zrobić śniadanie.W pewnym momencie poczułam dotyk na swojej talii i oddech na szyi,a uśmiech mimowolnie zagościł na mojej twarzy.
    
 -Przepięknie wyglądasz w tej koszuli.-wyszeptał mi do ucha.
-Szybko wstałeś-powiedziałam nie przerywając swojej czynności.
-To dobrze czy źle?
-Nie wiem.
-Dobry wszystkim.-do kuchni wszedł Luk.
-Cześć duży ,starszy bracie.
-Przeszkodziłem w czymś?
Wtedy odwróciłam się i zauważyłam dopiero teraz,że Harry nie ma koszulki,ma idealnie umięśniony tors i kocham go na zabój.Uśmiechnęłam się i pokręciłam głową na "nie" w odpowiedzi Lukowi.
-Chodźcie śniadanie gotowe.
-A ty nie jesz?-zapytali równocześnie.
-Nie jestem głodna.
Poszłam na górę ,wzięłam ciuchy i poszłam do łazienki się odświeżyć.Ubrałam sweter i rurki.


 Weszłam do pokoju i podeszłam do okna chwilę patrząc się na widok ,a mianowicie plac zabaw,pełnym dzieci.Lubiłam dzieci i chciałam w przyszłości mieć szczęśliwą rodzinę.Usłyszałam pukanie do drzwi.
-Proszę.-powiedziałam nie odrywając wzroku.
-Co robisz?-usłyszałam głos brata.
-Zastanawiam się czy to dobra decyzja.
-Żeby wyjechać.
-Tak.
-Czas pokaże.-pocałował mnie w tył głowy i wyszedł.Ale spokoju nie miałam.Przyszedł Harry i przytulił mnie od tyłu patrząc razem ze mną na dzieci.
-Chciałabyś mieć kiedyś dzieci?
Zaskoczył mnie tym pytaniem.
-Może.Nie wiem.Na pewno nie teraz.Chce pójść do szkoły i ją skończyć,nie wiem czy ten zespół z Lukiem to dobry pomysł i czy prędzej czy później się nie rozleci.Nie dla mnie koncerty.Chcę poznać siebie i ciebie jaki jesteś na prawdę.Co kryje ta agresja i codzienna maska złości?Chce do tego dojść.
Reszta dnia minęła nam spokojnie.Luk odwiózł nas na lotnisko i powiedział,że ma jeszcze coś do załatwienie więc dzisiaj nie przyleci.Odprawa i lot,kiedy byliśmy w zgodzie z Harrym minęła nam bardzo szypko.Cały czas się śmialiśmy.Kiedy byliśmy już w domu,postanowiliśmy się przejść do chłopaków.Miałam cichą nadzieję,że Harry i Zayn w końcu się pogodzą.Kiedy szliśmy ulicami zauważyliśmy ...
Mam nadzieję ,że rozdział wam się podoba.Naszła mnie wena,która szybko się może skończyć,ale naszła mnie i zaczynam pisać trochę dłuższe rozdziały.Mam nadzieję,że nie zrezygnujecie z mojego bloga.

2 komentarze :

  1. Boże dziewczyno masz talent tylko pozazdrośćić
    -Zrobilibyście karierę w Anglii.
    -Nie.Nie mogę.Jestem dla ciebie samym problemem.Skończmy to może raz na zawsze.
    -Jenny,nie po to tu przyjechałem,groziłem Amonowi i obraziłem Jennifer,żeby się poddać i tak po prostu o tobie zapomnieć.To nie możliwe,jeszcze tego nie rozumiesz?!
    -Nie,nie rozumiem,a może nie chcę zrozumieć?!Nie wiem.Niczego nie wiem.Nie jestem sobą rozumiesz?!Jeżeli kochasz mnie taką jaka jestem to poszukaj dziewczyny,która się tak zachowuje.Zmieniłeś mnie.Nie jestem taka jak teraz!Odejdź.
    Poszłam do auta i czekałam na Luka.

    Przyszedł po chwili.
    -Mała co jest?
    -Udajesz czy na prawdę nie wiesz?!
    -Sory.
    -Nie to ja przepraszam.Po prostu kocham go,ale jestem samym problemem.
    -Czy ty nie widzisz,że on cię kocha?
    -A czy ty nie rozumiesz ,że nie chcę się z nim znowu kłócić?!
    -Jenny...A może właśnie chcesz się z nim kłócić?Może to ty szukasz powodu do kłótni?
    -Czy ty siebie słyszysz?!Ja go kocham Luk!Oddam wszystko żebyśmy byli szczęśliwi,ale to nie realne!
    -Czemu?
    -Bo pobił mnie tak,że o mało co nie umarłam,ma czarne interesy,ma huśtawkę nastroju i jeszcze ta akcja z dzieckiem,co jeszcze?!Ojciec umarł,mama już dawno,jestem sama!Nie mam nikogo!Nie radzę już sobie z problemami!-powiedziałam znów wybuchając płaczem.
    -Mówisz ,że nie jesteś sobą,więc daj Harry'emu szansę by odnalazł ciebie.Mamy dużo czasu do kolejnego koncertu.Mogę cię nakierować.
    -Luk to nie ma sensu.-powiedziałam patrząc na Harry'ego ,który stał na parkingu mając cień szansy,że jego wysiłek nie pójdzie na marne.
    -To spraw ,żeby miało sens.Jenny na litość boską jesteś mądrą,odważną i zabawną dziewczyną,która zawsze wie czego chce.Pozwól sobie pomóc,swojemu szczęściu.
    -Za to ty nic się nie zmieniłeś.Nadal jesteś denerwująco opiekuńczym moim starszym bratem.
    -No idź już.
    Wysiadłam z auta.Łzy już dawno wyschły.

    -Chcesz zacząć od nowa?-zapytał.
    -A jak to się robi?
    -Cześć jestem Harry.Widziałem cię na koncercie.Masz wspaniały głos.
    -Hej.Jestem Jenny.Miło mi to słyszeć.
    Na jego ustach zagościł słodki uśmiech.
    -Mogę cię gdzieś zabrać?

    -Skoro chcesz.
    Podeszłam do auta Luka i powiedziałam mu ,że idę z Harrym się przejść.
    -Tylko uważaj młoda na siebie.-powiedział podając mi żakiet słusznie na porę roku.
    -Dobrze duży bracie.
    Po czym odeszłam do Harry'ego.
    -Gdzie zamierzasz mnie zabrać?
    -To niespodzianka.
    Wyciągnął z kieszeni kurtki bandanę i zawiązał mi oczy.
    -No nie wiem,mogę ci ufać?
    -Możesz.-wyszeptał mi do ucha,a moje ciało przeszedł dreszcz.Znów czułam jego zapach,jego ciepło.Prowadził mnie ostrożnie uważając na mnie i każdy mój ruch.Bardzo się przy tym uśmialiśmy.Lubiłam takie momenty.Po pewnym czasie stanęliśmy w miejscu.
    -Już mogę ściągnąć opaskę?
    Wtedy moim oczom ukazał się przepiękny widok.


    Ukłonił się,wyciągnął dłoń w moim kierunku i zapytał:
    -Czy mogę prosić panią do tańca.
    Podałam mu dłoń i zaczęliśmy tańczyć.Na naszych twarzach pojawiał się przepiękny delikatny uśmiech.Patrzyliśmy sobie w oczy.Było to niesamowite uczucie.Dawno między nami nie było tak wspaniale.
    -Skąd znasz to miejsce?-zapytałam z ciekawości.
    -Spotykałem się tu w dzieciństwie z moim kuzynem.
    -Masz w Polsce kuzyna?Poważnie?A znasz polski?
    -Nie.On też pochodził z Anglii i przeprowadził się tu z matką by studiować.Jenny...
    -Tak?
    -Czy ... czy ty chcesz wyjechać?
    Uśmiech z mojej twarzy znikł.Nie wiedziałam co powiedzieć.Stęskniłam się za tymi miejscami,za tym krajem.Kocham Polskę mimo wszystko .
    Hhahahahahahahahhahhahhahaah tak wiem jestem zła to mój najdłuższy komentarz hahahahhaahahahahah nie no rozdział boski * - *

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. no prawda tak dla utrwalenia widadomości mi się sprzyda :) Boski kom dzięki :)

      Usuń