-Wiesz
co?!Może i mi nie wybaczyłeś ,ale jeżeli uważasz Jenny za swoją siostrę
to bez względu na to czy ja tam jestem czy nie powinieneś przyjść ją
odwiedzić,zainteresować się ,a nie odciąć od niej tylko i wyłącznie ,że
ja jestem dupkiem!Ja zasłużyłam sobie na takie traktowanie, a nie ona!I
nie mam do ciebie żalu ,że nie wybaczyłeś mi bo sam sobie nigdy nie
wybaczę i nie o to proszę,ale o zrozumienie.I pamiętaj,że jeżeli Jenny
będzie przez ciebie cierpiała to pożałujesz!Ja popełniłem ten błąd i ją
skrzywdziłem,ale ty i nikt inny nie może,bo nie zasłużyła na tak duży
ból!Rozumiesz!
Wstał i chwiejnym krokiem podszedł do mnie.
-Słuchaj Styles.Nikt cię tu nie prosił więc po jakiego huja tu przyszedłeś?!Nie pokazuj mi się na oczy i nie rozkazuj mi,bo to moje życie do jasnej cholery ,a ty lepiej się zajmij swoim!
-Zayn co się z tobą dzieje?Zmieniłeś się i to nie do poznania.Od dzisiaj jesteśmy wrogami.-powiedziałem zrezygnowany.Zayn nie zamierzał zmienić zdania więc nie pozostaje mi nic innego.Nie chcę z nim toczyć wojny,ale po łące wśród kolorowych kwiatków skakać na pewno nie będziemy.Nie wiem gdzie się podział nasz dawny Zayn.Wróciłem do szpitala.Poszedłem pod wyznaczoną salę.Nikogo tam nie było.Udałem się do recepcji,gdzie pielęgniarka mi powiedziała,że została wypisana.
***
Kiedy do sali weszli chłopaki zrobiło się w pomieszczeniu smutno,ale i zarazem wesoło,b byliśmy tam razem.No może nie wszyscy,ale ważne że razem.W pewnym momencie przyszedł lekarz.
-Widzę ,że ma pani duże wsparcie,to dobrze.Współczuję z powodu ojca.Ale na rozweselenia mam wieści.Proszę się ubrać i zgłosić do mojego gabinetu po wypis.Miała pani osłabienie.Uzupełniliśmy pani odpowiednie składniki i może nas pani opuścić.Gdy pani przyjdzie po wypis przepiszę receptę na lek.
Jak lekarz powiedział tak zrobiłam.Całą gromadą jaka była ruszyliśmy do gabinetu po wypis.Lekarz razem z papierową kartką dał mi jeszcze receptę na lek,który mam zażywać ,gdybym się źle czuła,fizycznie oczywiście.Wyszliśmy ze szpitala i rozdzieliliśmy się,ja poszłam do swojego domu i po lek,a oni do swojego domu i Zayna.Kiedy wróciłam do domu,zrobiłam sobie herbatkę i włączyłam telewizor.Wtedy usłyszałam dzwonek do drzwi.Otworzyłam je w nich stała Jennifer.
-Masz.Może nareszcie zostawisz mojego męża w spokoju.-podała mi kartkę.Było to USG.
-Słucham?!Kogo?!
-Głucha jesteś ,męża! To jest nasze dziecko,a to pierścionek zaręczynowy.-pokazała mi kolejny dowód-Więc zostaw nas w spokoju.
Odeszła,a ja zostałam ze zdjęciem USG.Nie zamierzałam dłużej cierpieć.Spakowałam się.Do domu przyszedł Harry.Wszedł do salonu i kiedy zamierzał się do mnie przytulić zatrzymałam go odpychając ręką ,w której trzymałam zdjęcie USG.Podałam mu kartkę,a kiedy ją dokładnie oglądał powiedziałam:
-Twoje dziecko ,które masz ze swoją żoną Jennifer.
wyszłam z domu.Zaczął krzyczeć,ale nie chciałam tego słuchać.Wkurzył się i podbiegł do mnie i przyparł do muru.Jego tęczówki nabrały odcieni ciemnej zieleni...
Mam nadzieję,że wam się podoba,proszę o szczere komentarze i przepraszam bardo za to,że wczoraj nie dodałam rozdziału.Kocham was.
haroholiczka♥
Boże dziewczyno jak ty możesz pisac takie cudowne rozdziały ??
OdpowiedzUsuńOj Asiu nie przesadzaj piszesz lepsze.Postaram się dzisiaj dodać kolejny
Usuń