-Dobrze
Było już późno więc pożegnałam się z Avanem i poszłam w kierunku domu.Z chwili na chwilę robiło się coraz bardziej niebezpiecznie.Zaczęłam się zastanawiać czemu tak daleko kupiłam mieszkanie.Jakie ja widziałam pozytywy.Nagle ktoś mnie zaciągnął w boczną uliczkę.Zaczęłam krzyczeć,wyrywać się.Zaczął mnie całować i rozbierać.Przyparł mnie do ściany i przyłożył nóż do gardła.Byłam sparaliżowana.Nie wiedziałam co robić.A nawet gdybym wiedziała to i tak bym nic nie zrobiła.Mężczyzna zaczął mnie dotykać, aż w końcu wszedł we mnie.Nagle facet leżał na ziemi.Harry uderzył go w twarz.
-Nic ci nie jest.
-Zostaw mnie!
Uciekłam do domu.To było straszne.Świadomość ,że zostałam zgwałcona i mogłam stracić życie,mnie dobijała.Nalałam sobie wody do szklanki,ale ją upuściłam.Zsunęłam się po meblach i zaczęłam płakać.Drzwi otworzyły się i Harry do mnie podbiegł.Przytulił mnie ,ale odsunęłam się od niego.
-Jenny spokojnie nic ci nie zrobię.To tylko ja.
-Odejdź!Chcę zostać sama!
-Nie zostawię cię w takim stanie.
-Odejdź...Proszę-powiedziałam przez łzy.
-Musisz to zgłosić.
-Wyjdź!
-Nie.Zrozum,że się o ciebie martwię.Połóż się spać.
-Wyjdź!Nie mieszkasz tutaj!Chcę zostać sama!
Wtedy zadzwonił mój telefon.Nie mogłam go odebrać,ale Harry nalegał bo zauważył,że to numer,który nie jest zapisany.Ostatkiem sił psychicznych odebrałam telefon.
-Pani Smith?
-Tak.Coś się stało?
-Jestem lekarzem.Tak.Chodzi o ...
Kiedy lekarz skończył mówić rozłączyłam się.Moje serce rozleciało się w miliony kawałeczków.W tym momencie przestało się liczyć to,że zostałam zgwałcona,chociaż to też bolało.Wtedy nic się dla mnie już nie liczyło,prócz tego , że została mi już jedna jedyna osoba na świecie ,którą kocham.Wtuliłam się w loczka półnaga.Nic nie mówił.Po prostu był.Ogarnął mnie jego zapach,dotyk.Zamknął mnie w objęciach.Ja nie mogłam się opanować.Wziął mnie na ręce i zaniósł do mojej sypialni.Wyciągnął piżamę z szafy i zszedł do kuchni.Obróciłam się w kierunku okna,ale kiedy drzwi otworzyły się szybko podniosłam się do pozycji siedzącej.Był to Harry.Przyniósł mi szklankę wody.Trzęsącą rękę wzięłam szklankę i upiłam dwa łyki.Hazza usiadł obok mnie opierając się o ścianę głową.
-Jak będziesz chciała to się przebierzesz w piżamę,z resztą,przecież tu mieszkasz więc zrobisz co będziesz chciała.
-Dziękuję,że jesteś.
-Chcesz pogadać?
-Mój ojciec,on...on.
Znów zamknął mnie w objęciach ,a potok łez wydostał się z moich oczu.
-Mój ojciec miał zawał.
-Spokojnie jestem tutaj...
-Jesteś jedyną osobą jaka mi została.Nie opuszczaj mnie!
-Jestem i zawsze będę.Nawet jeżeli się rozstaniemy sercem zawsze będę przy tobie.Kocham cię i nie pozwolę żeby ktoś cię skrzywdził,chociaż zaczynam wątpić w swoje możliwości.
-Czemu?
-Dzisiaj mi się nie udało.
-Ale gdyby nie ty mogłabym już leżeć martwa gdzieś w krzakach.Uratowałeś mnie.Proszę powiedz,że mnie obronisz.Chcę mieć pewność ,że jestem bezpieczna.Zapomnę o tym co mi zrobiłeś ,ale obiecaj!
-Obiecuję
Upiłam kolejny łyk wody,a kalkulacja wydarzeń spowodowała ,że miałam kompletny mętlik w głowie.Biały sufit to ostatnie co pamiętam.
***
Przepraszam,że taki krótki.Mam nadzieję,że się na mnie nie złościcie i wybaczycie tą zaległość.Proszę was nie zapominajcie o moim blogu i komentujcie go.Ja mam wrażenie ,że jest beznadziejny,ale skoro go czytacie więc ja piszę.Mam nadzieję,że nic się nie zmieni przez moją nieobecność.Ewentualnie na lepsze.Pozdrawiam was i pozdrawiam.Buziaki :*
haroholiczka♥
Jezu *_* pisz dalej to jest super
OdpowiedzUsuńBoskie z reszta jak zawsze co ja ci tam mam więcej mówić . Nie mam talentu do pisania komów , ale powiem ci tylko dyle przeszczep mi trochę twojego talentu jak możesz oczywiście :*
OdpowiedzUsuń