-Wiesz,że ostatnio dużo się dla mnie wydarzyło prawda? -Tak ,wiem. -I chyba będzie lepiej jaaak... -Jaaak? -Się rozstaniemy.{...}
-Czy pani się pokłóciła z Harrym?
-Wiesz.Nie raz jest tak,że trafiamy na nieodpowiednie osoby.Tak było w tym przypadku.
-Uważam ,że to bardzo odpowiednia osoba.Słyszałam o Harrym dużo faktów.Złych,ale wiem,że jeżeli się kogoś pozna nie jest taki.To tylko zewnętrzna opinia.Wiem,że to otoczenia,ludzie i zdarzenia powodują o tym co czujemy ,co mówimy .Jestem pani wielką fanką.Wiem,że dużo osób cieszyło się na ten związek.Szkoda.
Lekko się do niej uśmiechnęłam.Była słodka i miała racje.Jej słowa do mnie trafiły bardzo głęboko.
"Wiem ,że otoczenie,ludzie i zdarzenia powodują to co czujemy lub mówimy."Jeszcze nigdy nie spotkałam się z taką osobą.Wróciłam do domu.Harry cały czas do mnie wydzwaniał.Nie chciałam z nim rozmawiać.Nie wiedziałam co mam zrobić.Ten list od Dylana.Ta dziewczynka.Coraz więcej dziwnych rzeczy mi się przydarza.
Ten rozdział dedykuje Laurze <3 Dziękuje
-Chcesz coś pić?
-Nie dzięki.Co się stało?
-Przepraszam,że cię tak ściągam.Pewnie wolałbyś robić coś z Elizabeth albo no wiesz...
-Daj spokój.Pokłóciłem się z Liz.I w sumie to nie mam co robić.
-No bo chodzi o to,że przydarza mi się dużo dziwnych rzeczy.
-Co masz na myśli?
-Najpierw zmarła moja matka,później Dylan.Dał mi list a on brzmi tak jakby wiedział,że umrze.-podałam mu list i wskazałam na miejsce ze słowami.
- Przepraszam,że nie ma mnie przy tobie,ale musiałem.Dla twojego bezpieczeństwa.Pamiętaj,że nie wiesz co przyniesie jutro,dzisiaj.Każda kolejna sekunda może zadecydować nad całym twoim życiem.Dlatego ciesz się każdym kolejnym dniem jeszcze bardziej,żeby później powiedzieć "Nie żałuję"...No faktycznie tak to brzmi.Co jeszcze ci się przydarzyło?
-No zerwałam z Harrym,ale on mi nie daje spokoju cały czas dzwoni.I jak wychodziłam z jego domu to zaczepiła mnie jakaś fanka.Miała około 6 lat.Zapytała się mnie czy się z nim pokłóciłam ,a ja powiedziałam,że nieraz trafiamy na nie odpowiednich ludzi,ale ona mnie zwaliła z nóg.Powiedziała ,że ona wie ,że czasami kierujemy się opinią zewnętrzną.Ale tak naprawdę liczy się człowiek,że często zdarzenia ,otoczenie i ludzie nas zmuszają do takich decyzji....Jeszcze nigdy się nie spotkałam z taką dziewczynką.I to małą.
- Coś no faktycznie dziwne,ale chyba nie myśli ,że nie wiem,że on się próbuje z tobą porozumieć czy coś.
-Avan ja już nie wiem co myśleć .
-Spokojnie.Pewnie to zbieg okoliczności.Prześpisz się dzisiaj i wszystko będzie dobrze.Spokojnie.Pamiętaj ,że nie jesteś sama.Masz nas.
-Może masz rację.
Poszliśmy na miasto coś zjeść.Co chwilę się odwracałam za siebie.Patrzyłam wokół siebie.Nie zwracałam uwagi prawie na Avana.Byłam strasznie nie spokojna.Miałam wrażenie jakby ktoś mnie śledził.
-Victoria spokojnie.Jestem tu tak?Nic ci nie będzie.Nikt nas nie śledzi.Przestań się tak rozglądać.
-Przepraszam cię ,ale na prawdę mam takie uczucie jakby jednak ktoś nas śledził,a bynajmniej mnie.Przepraszam.
-Vicky spokojnie.Przestań na razie o tym myśleć.Chodź ,zjemy coś i się uspokoisz.
-No dobrze.
Weszliśmy do jakiejś restauracji. Avan postawił mi obiad.Podczas jedzenia drzwi otworzyły się z hukiem tak jakby je ktoś kopnął a następnie pod wpływem siły "kopnięcia" uderzyły w ogromne okno ,które się rozbiło.Wszyscy spojrzeli na drzwi,a po chwili zachowywali się jak gdyby nigdy nic.Tylko ja byłam cały czas przerażona.Myślałam o Dylanie ,o Harrym,o wszystkim tylko nie o tym co robię.Po obiedzie Avan mnie zabrał w jakieś miejsce ,które wydawało mi się znajome jednak nie mogłam sobie przypomnieć skąd je znam.Gdy doszliśmy na miejsce nagle mnie oświeciło.Zobaczyłam tam domek na drzewie.Ten domek na drzewie na którym bawiliśmy się gdy byliśmy mali.To miejsce było pełne uroku.Lecz tyle lat tu nie byłam.Teraz był on zniszczony.
-Czyli ,że pamiętasz.
-Jak mogłabym zapomnieć.Avan my tyle tutaj przeżyliśmy.To miejsce jest pełne wspomnień.
-Tyle czasu spędziliśy ,żeby go wybudować. I opłacało się.
-Tylko ,że teraz jest już zaniedbane.Tak jak rzeka.
-Chodź bo już wieczór i muszę wracać do domu.
-Dziękuję.
-Za co?
-Za to,że mnie tu przyprowadziłeś.Pamiętałeś o tym cały czas,a ja zapomniałam.Za dzisiajszy dzień,za wszystko.Bardzo ci dziękuje.
-Dla ciebie wszystko.Może chcesz się przejść po parku.
-Mówiłeś ,że musisz iść do domu.
-Ja nie mówiłem ,że ze mną.No idź przemyśl wszystko.
Przytuliliśmy się na pożegnanie i każdy z nas odszedł w inną stronę.Szłam przez park już dłuższą chwilę kiedy moją uwagę przykuły małe światełka w jednym miejscu. Szłam dalej przed siebie i byłam ich coraz bliżej,a do tego doszła jakaś muzyka.Z każdym krokiem byłam coraz bliżej.Gdy zobaczyłam Harry 'ego śpiewającego tekst piosenki przy sercu ze świeczek myślałam,że się popłaczę.
I figured it out
I figured it out from black and white
Seconds and hours
Maybe they had to take some time
I know how it goes
I know how it goes from wrong and right
Silence and sound
Did they ever hold each other tight like us?
Did they ever fight like us?
You and I
We don't wanna be like them
We can make it 'till the end
Nothing can come between
You and I
Not even the Gods above
Can seperate the two of us
No, nothing can come between
You and I
Oh You and I
I figured it out
Saw the mistakes of up and down
Meet in the middle
There's always room for common ground
I see what it's like
I see what it's like for day and night
Never together
Cause they see the things in a different light
Like us
But they never tried like us .
.........................................................................................................
Mam nadzieję ,że wam się podoba.Cieszę się,że ten blog ma dużą popularność.Dziękuję wam ,że go czytacie i komentujecie.KOCHAM WAS<3
Proszę pisz next :)
OdpowiedzUsuń