-I co?-zapytał Niall.
-Gówno.Jest w domu.
-Co się stało?-zapytała El.
-Chciała się pociąć.Wytrąciłem jej żyletkę z rąk.Wyzywała mnie.Pokłóciliśmy się i wyszedłem zły.
-Harry...?-zapytał Liam ,rozpaczliwym głosem.
-Co?-odpowiedziałem sucho.
-A ta żyletka,została tam na podłodze?
-Kurwa ....
Natychmiast wsiadłem do auta i odjechałem.Nie patrzyłem na ty jebane przepisy.Miałem to wszystko w dupie.Liczyło się tylko zdrowie Victorii.Kiedy podjechałem pod dom jak poparzony wbiegłem do domu.Zacząłem jej szukać.Wszedłem ,a raczej wbiegłem do łazienki.Zobaczyłem tam moją Victorię ,na podłodze krew,a ona nie przytomna.Natychmiast wziąłem ją na ręce i wsadziłem do auta.Zawiozłem ją do szpitala.W moich oczach już zaczęły zbierać się łzy,kiedy tylko pomyślałem ,że to przeze mnie ,że to ja ją niszczę.Nie dzwoniłem po karetkę,bo autem szybciej.Od razu została nam udzielona pomoc.Victorię wzięli na salę operacyjną,aby ją ocucić i zaszyć rany,oraz zatamować krew.Siedziałem w poczekalni i nie mogłem się opanować.Ryczałem jak małe dziecko.
Nie chciałem jej zranić,chciałem,żeby wszystko wróciło do normy.Żebyśmy byli razem.To nie tak miało być!!Miała rację.Jesteś skończonym dupkiem,nic niewartym śmieciem!Dilerem,który rani innych!Jak ty możesz patrzeć na siebie w lustrze!Pomyśl ile ludzi przez ciebie cierpi!Do tego jeszcze Victoria!A jej fani?Praktycznie cały świat pogrążony będzie w żałobie!-mówił,a raczej wrzeszczał w mojej głowie głos(moje drugie ja)
Wiedziałem o tym doskonale.Wiedziałem,że przegiąłem na na całej linii.Siedziałem tam jak ten idiota i nic nie mogłem zrobić.Chciałem z tym skończyć,już dawno.Ale nie potrafię.Nie umiem przestać.Uzależniłem się od bójek,jestem cholernie o nią zazdrosny,a jeszcze bardziej się o nią boję.To wszystko jest chore!Po jakimś czasie zawieźli Victorię na salę nr 19.Mój wiek.Mój niedojrzały wiek.Ale wiek to tylko liczba,a dojrzałość jest wyborem* ,a ja najwidoczniej nie dojrzałem.Naraziłem ją na niebezpieczeństwo.Ogromne!Nie wybaczę sobie jeżeli jej już nie przytulę,nie pocałuję,nie usłyszę jej cudownego śmiechu.Teraz wiem jakim jestem idiotą.Przecież ci ludzie,których zabiłem,oni mają rodziny,najbliższych.Na pewno przeżywali to tak jak ja teraz.Kurwa czemu tyle musiało się stać,abym to zrozumiał,Ale gorsze będzie to jak zrozumiałem ,a nie będę potrafił przestać.Al teraz jest ważniejsza Victoria.Pdszedłem do lekarza.
-Co z nią.
-A pan jest?
-Jej ...jej chłopakiem.
-Cóż.Rany były dość głębokie,ale udało nam się je zaszyć i zatamować krew.Straciła dużo krwi,więc potrzebuje solidnej opieki,więc zostanie u nas trochę dłużej niż powinna.Ta doba będzie decydująca,ale jej stan może się również poważnie pogorszyć w każdej chwili,ale jeżeli wytrzyma te godziny,powinna sobie poradzić i później.Walczy,pan też powinien.Proszę nie tracić nadziei.
-Mogę do niej wejść?
-Tak,tylko proszę nie za długo.
-Dziękuję.
Wszedłem do sali.W połowie drogi się zawahałem.Nie wiedziałem, co zrobić.Postanowiłam jednak wejść.Usiadłem przy jej łóżku na krzesełku.Była taka drobna.Ostrożnie złapałem jej dłoń.Ona otworzyła oczy i lekko wzdrygnęła.
-Kochanie przepraszam.Poniosło mnie.Nie chciałem.Nie chciałem cię urazić,nie chciałem ,żeby to tak wyszło,nie chciałem ci zaszkodzić i cię narazić.To wszystko moja wina.
-Harry...-powiedziała takim delikatnym głosem,takim niesłyszalnym.
-Ciiii... Leż spokojnie.Chcę cię tylko przeprosić.Wiem masz rację jestem skończonym dupkiem,nie zasługuję na ciebie.
-Dupkiem,ale kochanym dupkiem.Kocham cię Harry.Nie wyobrażam sobie życia bez ciebie,ale ...
-Tak wiem.
-To zgodzisz się?
-Ale czekaj na co?
-No chciałam się zapytać ,czy mogłabym się do was wprowadzić?
-A pasuje ci u mnie?
-Tak.
-Victoria kocham cię!Jesteś najlepszą kobietą na tym świecie.Odpoczywaj musisz się wyspać.Będę tu cały czas.
-Dobrze.
Wyszedłem z sali i pojechałem do jej domu spakować ją.Musi teraz wyzdrowieć.Podziwiam ją.Jak ona może kochać takiego idiotę,jak ja??Wszedłem do jej domu.Zacząłem ją pakować,ale uniemożliwił mi to dzwonek do drzwi.Otworzyłem je a w nich zobaczyłem Max'a.
-Nie no stary ciebie powinni zamknąć w psychiatryku.Czego tu chcesz?
-One jeszcze cię nie wywaliła?
-Jak widać?Czego chcesz?
-Przyszedłem do niej.
-No widzisz tak się stało ,że jej nie ma.
-Co jej chuju zrobiłeś?
-Nic,wypieprzaj stąd.Nie jesteś o wiele lepszy ode mnie.
Zamknąłem mu drzwi przed domem.Wróciłem do dalszego pakowania.Kiedy skończyłem ,pojechałem do domu.Tak bardzo się cieszyłem ,że mi wybaczy.Rozpakowałem ją.Wtedy usłyszałem mój telefon.
H:Co jest stary?
L:Harry,szybko!Mamy akcję,koło domu Max'a.Szybko nie ma czasu!
H:Dobra ,zaraz będę.
Odpowiednio się zabezpieczyłem,broń,kamizelka kuloodporna itd.Dojechałem jak najszybciej się dało.Chłopaki,czekali na mnie.
-O co chodzi?
-Okup,na długi.Mamy dziewczynę.Chłopak ma nam przynieść okup,a my w zamian oddać dziewczynę,zamiast tego,zabijemy go i weźmiemy kasę bo nam przeszkadza i to bardzo,a kasa nam potrzebna.A że ty jesteś tu szefem ,więc ty go zabijesz i podejmujesz decyzje.Wszystko jasne?-oznajmił Louis.
-Tak.-odpowiedziałem.
-Chłopaki wiedzą co mają robić.Ty tylko musisz w razie czego ,no wiesz..
-Dobra to do roboty.
Chłopaki się schowali,a ja czekałem na dostawcę.Nie wiedziałem kto nim jest.W końcu przyjechało auto,a z niego wysiadł chłopak.Rzucił mi torbę z kasą.
-Podejdź to odzyskasz dziewczynę.
Chłopak posłusznie wykonał moje polecenie.Wtedy zwinnie go powaliłem i wyciągnąłem broń i wymierzyłem w chłopaka.Wtedy Liam przyniósł dziewczynę.A głos w mojej głowie znów się odezwał.
Victoria cię z nienawidzi,że zabiłeś chłopaka jej przyjaciółki.Miałeś z tym skończyć,pomyśl o jego rodzinie.Jak ty byś się czuł gdybyś był na jego miejscu?Zrób to dla Victorii ,pomyśl o niej.
Wtedy zamknąłem oczy i wspominałem wszystkie kłótnie i radosne chwile.Ręka zaczęła mi się trząść.Zobaczyłem jak w oczach Ariany pojawiają się łzy,ale nie mogą się wydostać.Jej oczy były przepełnione strachem,rozpaczą i pogardą co do mnie.Wyrzuciłem broń w krzaki,chłopaka uwolniłem i oddałem mu torbę.Chłopaki patrzyli na mnie zszokowani.
-Wypuść ją.-powiedziałem zrezygnowany.
-Ale ...
-Powiedziałem wypuść ją!-prawie krzyknąłem.
Louis wykonał moje polecenie.Ariana wtuliła się w chłopaka.A my odeszliśmy.
| Nathan i Ariana |
haroholiczka<33
ŁO KUFFA TEGO BY SIĘ NIE SPODZIEWAŁA...
OdpowiedzUsuńCO TY PIEŁDOŁISZ?!
ŻE NIBY JAKI?!
BEZNADZIEJNY?!
POJEBAŁO?!
JEST ŚWIETNY!!!
ŁO KUFFA...
ALE MI SIĘ RYMŁO!!! XD
TYLKO...
NIECH NIC JEJ NIE BĘDZIE...
NO BO FAJNIE BY BYŁO JAK BY BYŁO DOBRZE :D
NO WIEM...TAKIE TAM...I SEX NA ZGODĘ XD
DOBRA,DOBRA
TAKI TAM ŻARCIK...
A WIEM MUSZĘ SIĘ PODZIELIĆ Z TOBĄ PEWNĄ WIADOMOŚCIĄ...
TAKI PRZYPAŁ MIAŁAM ŻE ŁO JAPITOLE (WIEM,ŻE CIĘ TO PEWNIE NIE OBCHODZI,ALE CO MI TAM.NAJWYŻEJ NIE PRZECZYTASZ XD)
NO TO IDE SOBIE Z KOLEŻANKĄ ZE SZKOŁY NIE?
I TAK PACZE A TU JEB!!!
SAMOCHÓD NA CHODNIKU...
TO JA DO TEJ KOLEŻANKI.
-EJ RUDA PACZAJ KURWA JAKI CHUJ STANĄŁ NA ŚRODKU CHODNIKA...ZARAZ MU KURWA TE LUSTERKA WYJEBIĘ!!!
NO I JAKIŚ GOŚCIU ZA MNĄ DO MNIE TAKI TEKST...
-NIE WYBIJAJ TYCH LUSTEREK.
TO JA DO NIEGO...
-PANIE TU JEST CHODNIK TU NIE WOLNO STAWAĆ PANIE.
ON SOBIE POSZEDŁ DO SKLEPU OBOK I POTEM ZNOWU WYSZEDŁ Z NIEGO I WIESZ CO SIĘ OKAZAŁO?!
ŻE TO BYŁO JEGO AUTO!!!
A JA SIĘ NA TEGO GOŚCIA WYDARŁAM I W OGÓLE...YGH
NO CÓŻ I OTO MOJA HISTORIA Z TĘPYM CHUJEM,KTÓRY NIE WIE GDZIE SIĘ PARKUJE...DOBRA NIE ZANUDZAM JUŻ...
I NIE GADAJ MI TU KURWA,ŻE TEN ROZDZIAŁ JEST BEZNADZIEJNY,BO JEST ŚWIETNY!!! :D
Ps.Kupa XD (dalej z tego nie mogę XD)
Ciekawa historia.Wiesz teraz coraz więcej takich debili.Cieszę się ,że ci się podoba.Teraz wiem,że jak złapię doła to mogę liczyć na twój komentarz.Potrafisz mnie rozbawić.
UsuńPS Nieźle ci się rymło XD
No ba!!! Gdy ci smutno,gdy ci źle przyjdź do Laury wypłacz się...ale nie idź do tej mendy co na chodniku stanęła...strzeeeeeesz się goooo...BU...dobra nie ważne :D
UsuńAle bardzo się cieszę,że moje komentarze cię rozbawiają...a mam pytanko...
Nie przeszkadzają ci takie komentarze jakie ja piszę?
Bo wiesz nie każdemu się moje komentarki podobają...
Wię chcę znać twoją opinię :D
Podobają.Nie przeszkadza mi ,nawet się cieszę.Może powinnaś idź na poetkę,wiesz takie rymy ... XD
Usuń