Listen Music

piątek, 31 stycznia 2014

Bardzo przepraszam...

                                                                                                                                          31.01.2014
                                                                   Kochani!
    Bardzo was przepraszam,ale dzisiaj nie dam rady napisać rozdziału.Obiecuję wam,że jutro na pewno dodam.Chodzi o to,że ja po prostu , najzwyczajniej na całym świecie nie mam weny.Po prostu się zacięłam.Mam pomysł na dalszego bloga ,ale dzisiaj nie dodam rozdziału,również z braku czasu.Mam nadzieję,że mnie zrozumiecie i wybaczycie.
                                                                                                                            haroholiczka ♥

czwartek, 30 stycznia 2014

Rozdział 40 "Zanim nadejdzie rozstanie ..."

W poprzednim rozdziale
.Ona zaś mi powiedziała,że jeżeli przez jakiekolwiek okno,witraż,przez jakąkolwiek szybę zaświeci promyk światła,to ona.Tak więc śpieszmy się kochać ludzi.Doceniajmy to co mamy.
Wtedy do kaplicy wpadło światło słoneczne...


Lekko się uśmiechnąłem.Gdy schodziłem na swoje miejsce wszyscy bili mi brawa.Nie wiem czemu.Kiedy zaczęła mówić kolejna osoba po prostu nie wytrzymałem i zmierzałem ku wyjściu.W drodze do drzwi ,zatrzymałem się.Ujrzałem przepiękną dziewczynę.Kiedy tylko ą zobaczyłem poczułem się tak,jak wtedy gdy widziałem po raz pierwszy Victorię.
Jednak szybko odzyskałem rozum i ruszyłem dalej.
-Dzień dobry.-zatrzymał mnie męski głos.
-Witam.Pan to ...?
-Jestem ojcem Victori.
-Harry.Jestem jej chłopakiem,a raczej byłem.Cieszę się ,że pan przyszedł.
-Nie żartuj.Nie obchodzi cię to,albo masz takie samo zdanie jak Victoria o mnie.
-Ma pan rację.Mam takie samo zdanie.Ona panu wybaczyła.Zrozumiała,że nikogo nie można za to winić,a do miłości i nikogo zmusić.Zrozumiała jak pan ją bardzo kocha.Niech pan to przeczyta.Do widzenia.-podałem mu pamiętnik Vicky i odszedłem.Wróciłem do domu chłopaków.Nie mogłem sobie znaleźć miejsca.Raz byłem w sypialni,raz w kuchni,raz w salonie,próbując znaleźć sobie jakiekolwiek zajęcie.W końcu przyszli chłopaki z dziewczynami.
-Cieszę się,że się pogodziliście.-przywitałem Nialla,widząc ,że jest z Michele.
-Co ty taki nie spokojny.Zakochałeś się czy co?
-Tak.
-Harry...Nie uważasz,że to zbyt pochopnie podjęta decyzja,przecież...-w tym momencie swą wypowiedź urwał Zayn.
-Tak wiem,ale czy nie sądzicie,że użalanie się nad sobą,niczego nie zmieni.Życie toczy się dalej,tylko bez Victorii.A po za tym ,kiedy ją zobaczyłem czułem się tak jak wtedy ,gdy widziałem po raz pierwszy Victorię.Pamiętacie jaki byłem niespokojny.Chciałem jak najszybciej się z nią zobaczyć.I co do niej się nie pomyliłem.Teraz na pewno też nie.Victoria na zawsze pozostanie w moim sercu i nigdy z niego nie wyjdzie.Zawsze słońce,ludzie ,miejsca będą mi o niej przypominać.Nie ma sposobu,abym o niej zapomniał.Zresztą o najbliższych się nie zapomina,nawet jeżeli odchodzą.
-Masz rację.Dobra najdź sobie jakiejś zajęcie,bo my tu świra z tobą dostaniemy.
Poszedłem znów do sypialni.Było w nim duszno więc otworzyłem okno.Rzuciłem się na łóżko i zastanawiałem się czy to na prawdę miłość?A może chłopaki mają rację?Wtedy zawiał silniej wiatr i zrobiło się chłodno.Wstałem i zamknąłem okno,a w ostatniej chwili wiatr przywiał ze sobą karteczkę.,którą przytrzasnąłem oknem.Wyjąłem ją i przeczytałem.Było to zaproszenie na spektakl pt."Romeo i Julia". Nie wiem czemu,ale pomyślałem ,że Victoria daje mi jakiś znak,że się nie pogniewa na mnie i pomyślałem ,że na nim może być ta dziewczyna.Inscenizacja miała się odbyć za 5 minut,więc szybko zbiegłem na dół i wyszedłem nic nie mówiąc chłopakom.Wsiadłem w auto i pojechałem pod teatr.Jeżeli będzie tam ta dziewczyna to polubię teatr,bo na razie to nie cierpię.I tak właśnie polubiłem teatr.Dziewczyna grała główną rolę w przedstawieniu czyli Julię.Nie mogłem od niej wzroku oderwać.Po przedstawieniu zapoznaliśmy się za kulisami,a później wróciłem do domu.Wiedziałem już tyle ,że miała na imię Jenny.W ten sposób szybko ją znalazłem na TT i zacząłem obserwować,a następnie zdobyłem jej numer .Znów wyszedłem z domu tym razem zadzwonić do niej.
-A teraz gdzie idziesz?-zapytał mnie Niall.
-Do budki telefonicznej.
-A po co,przecież masz telefon.
-No właśnie nie, bo mi go zmiksowałeś jak robiłeś sobie koktajl.Tak byłeś wpatrzony na Michele,że nie patrzyłeś co bierzesz do ręki,a później Louis znalazł u siebie w szklance tylną klapkę,a Liam baterię.  
-Taaaaak pamiętam .To było śmieszne.
-No zależy dla kogo.!
Wyszedłem z domu i zadzwoniłem do Jenny z najbliższej budki telefonicznej.
______________________________________________________________________________
Kochani tak wiem,że krótki i to bardzo.Przepraszam was za to.Chciałabym też wyjaśnić,że nie zamierzam kończyć bloga więc ustaliłam,że będą dwie główne bohaterki.Pierwszą była Victoria,która nie da o sobie zapomnieć ,a druga będzie właśnie nasza Jenny,która została dodana do bohaterów.Mam nadzieję,że nie przestaniecie czytać moich rozdziałów.Nie zapominajcie ,że jeszcze mamy życie naszej nowej pary,Zayna i Pezz oraz Michele z Niallem.
haroholiczka<33   
   

środa, 29 stycznia 2014

Rozdział 39" Na zawsze ze mną ♥ "

W poprzednim rozdziale
 Bo kiedy go poznałam ,nie chciałam aby widział jak cierpię.Może inaczej ,nie chciałam widzieć jak on cierpi.Myślałam,że tak mi będzie łatwiej.Myliłam się.Jednak jesteśmy razem.Teraz jestem gotowa by odejść.Niczego mi do szczęścia nie potrzeba."
Po moich policzkach spływały pojedyncze łzy...


Zamknąłem pamiętnik.To niezwykłe.To jak opisywała pojedyncze wydarzenia,zachowania ludzi.Wziąłem go do ręki i wyszedłem z domu.Zamknąłem drzwi i poszedłem.Gdzie?W miejsca najbliższe mojemu sercu.Byłem najpierw nad jeziorem.Kiedy tylko postawiłem jeden krok ,moim oczom ukazał się widok.Ja i Victoria ,nasze spotkanie.Spotkanie ,które dużo zmieniło.Nie przepraszam.Dużo zmieniło jezioro,na które udałem się chwilę później.Jezioro,które było zamarznięte i robiło za lodowisko.Miejsce naszej pierwszej randki.Ono zmieniło moje życie.Zmieniło mój tok myślenia.Inaczej zacząłem spoglądać na świat.Usiadłem przy brzegu.Otworzyłem tym razem przed ostatnią kartkę.Czytałem jej treść,a kolejne łzy płynęły po moich policzkach.Kiedy skończyłem czytać zamknąłem zeszyt i położyłem się na trawie.Popatrzyłem na niebo.Nagle jedna z gwiazd zabłysła najmocniej.Tak,że nawet ślepy by to zauważył.No może przesadzam,ale zabłysła bardzo wyraźnie.Wtedy pomyślałem sobie,że ludzie bardzo szybko odchodzą.Że to co przeczytałem wcześniej miało sens.To prawda.Zamierzałem wziąć z Victorią ślub,wyjechać na wakacje,mieć dzieci.Być szczęśliwą rodziną.Tym czasem marnowałem czas na kłótnie,bójki,narkotyki i takie tam.Czemu tyle musi się wydarzyć,żebyśmy zrozumieli pewne sprawy.Mówią ,że na nic nigdy nie jest za późno.Niestety ,ale teraz jest za późno.Oddałbym wszystko,aby te chwile przeżyć jeszcze raz tylko tym razem 100 razy lepiej.Jutro miał się odbyć pogrzeb.Wróciłem do domu ,tuż po zwiedzeniu panoramy Londynu.Położyłem się spać i z wielkim trudem zasnąłem koło 2 w nocy.Rano zaspany poszedłem do łazienki wziąć prysznic.Kiedy przejrzałem się w lusterku to z ręką na sercu mogę się przyznać ,że sam siebie wystraszyłem.Nawet trup by się przestraszył. Odświeżyłem się ,ubrałem i nie jedząc śniadanie,biorąc pamiętnik Victorii pojechałem na najgorszą chwilę w swoim życiu.Msza odbyła się jak zwykle.Wiadomo smutne twarze.Jednych szczerze,drugich sztucznie.Później odbyła się stypa.Wszyscy mówili coś o Victorii.Wszystko wiedziałem.Lecz kiedy przyszła moja kolej,wszyscy słuchali z uwagą,lecz nie wiem czemu.Są dwie opcje:
1.Chcieli się dowiedzieć czegoś nowego.
2.Bo to pamiętnik,więc zżerała ich ludzka ciekawość.
Osobiście obstawiam to drugie.
-Cóż.Każdy odchodzi.Nie znałem się z Victorią zbyt długo,ale wystarczająco długo by ją pokochać i planować o naszej przyszłości.Zaufaliśmy sobie.Doskonaliliśmy każdą wadę.Tak by nasz związek był idealny.A o idealności pisze Victoria w swym pamiętniku."Najczęstszy błąd człowieka?Ocenianie innych.Mówimy o ludziach różne rzeczy.Nie byłoby to tamie straszne,tylko że mówimy je nice wiedząc o danym o człowieku.Nie znamy historii ludzi.To jest ten błąd.Chodź samo ocenianie też jest niezbyt właściwe.Należy postępować słusznie.Lecz błędy będziemy zawsze popełniać.Słusznie to ujął w wierszu ksiądz Jan Twardowki. 
Są inni co się nawet po ciemku odnajdą
Lecz przejdą obok siebie
Bo nie śmią się spotkać
Tak czyści i spokojni
Jakby śnieg się zaczął
Byliby doskonali
Lecz wad im zabrakło 
Tak więc nie ma ludzi idealnych.Człowiek idealny również popełnia błędy.Ale przecież popełniając błędy nie  możemy być idealni."
Tak więc zrozumiałem,że nasz związek był nieidealnie idealny.Zrozumiałem też,że dla każdego ideałem może być co innego.I to nie koniecznie takim ideałem jak mówi ludzkość.Czasami poznajemy pewne osoby,które mimo wad,dla nas są jakby bez nich,albo ich wady są dla nas uzupełnieniem idealności.Ale najważniejsze jest to,że zrozumiałem jakie mam szczęście,znając kogoś takiego jak ona.Nie zasługuję na nią i nie zasługiwałem.Obiecałem Victorii,że ją nigdy nie opuszczę.Tak więc dotrzymam tego.Będę przy niej zawsze.Ona zaś mi powiedziała,że jeżeli przez jakiekolwiek okno,witraż,przez jakąkolwiek szybę zaświeci promyk światła,to ona.Tak więc śpieszmy się kochać ludzi.Doceniajmy to co mamy.
Wtedy do kaplicy wpadło światło słoneczne...
 

wtorek, 28 stycznia 2014

Rozdział 38 "Nikt nie jest w stanie nas rozdzielić,nawet Bogowie nad nami"

W poprzednim rozdziale
Puki jeszcze miałam siły wyciągnęłam spod łóżka pudełko.Wyciągnęłam z niego mój pamiętnik.Napisałam moje myśli.Zamknęłam zeszyt.Wraz z nim oczy,a długopis spadł na ziemię.To był mój czas...

Poszedłem na górę do Victorii zanieść jej szklankę wody do picia.Kiedy otworzyłem drzwi szklanka wypadła mi z ręki.Kiedy zobaczyłem tam Victorię ,do oczu natychmiast napłynęły mi łzy.Nie mogłem w to uwierzyć.Zadzwoniłem do wszystkich i ich poinformowałem.Jej najbliżsi przyjaciele się zjawili,czyli wszyscy.Wszyscy prócz jednej osoby.Ojca Victorii.Kiedy każdy skończył mnie pocieszać opuścili mój dom.Wszystko było już mniej więcej ustalone.Data pogrzebu itd.Kiedy w końcu się opanowałem podniosłem pudełko ,które ostatni raz trzymała Victoria.Były w nim zdjęcia,pamiętnik i list.Długo patrzyłem na otwarte pudełko.Nie wiedziałem co powinienem zrobić.Jak się zachować.Czułem jakby cały mój świat umarł.Jakby to wszystko straciło sens.Nabrałem odwagi.Na pierwszy ogień oglądałem zdjęcia.Była na nich mała Victoria.Victoria w szpitalu.
 

Od małego walczyła z chorobą.Mimo wszystko cały czas się uśmiechał.Nie przejmowąła się nią.Żyła dalej.Podziwiam ją.Na prawdę to cud.To jak sobie radziła,jak długo żyła.Żyła nadzieją.I dożyła nie wszystkiego.Po oglądnięciu zdjęć z większości życia Victorii,trzęsącymi dłońmi wyciągnąłem jej pamiętnik.Otworzyłem na ostatniej stronie.
"Słowa Śpieszmy się kochać ludzi.Tak szybko odchodzą. dały mi dużo myślenia.Przez tyle lat byłam wyśmiewana.Nie miałam żadnych znajomych.Kiedy ojciec nas zostawił byłam na niego zła.Nie tylko na niego.Byłam zła na wszystkich i na wszystko.Na mamę,że dała mu odejść.Na siebie,że tak mu zaufałam.Na innych.Czułam do niego pogardę.Brzydziłam się nim.Brzydziłam się moim nazwiskiem.Nie miałam odwagi spojrzeć w lustro wiedząc ,że spotkam się z spojrzeniem okrutnej dziewczyny.Osoby,która się poddaje.Która przegrała i na zawsze będzie w dołku.Dziewczyny,która tak bezpodstawnie wszystkich obwiniła.W końcu się opamiętałam.Przecież jeżeli się kogoś kocha to pozwoli się mu odejść.Nikogo nie można zmusić do miłości.I tak też było w tym przypadku.Przecież ja też niczemu nie zawiniłam.Tata też nie.Wszystkim wybaczyłam.Oceniłam ich bez konkretnego powodu.To był błąd.Błąd który każdy z nas popełnia.Oceniamy ludzi po jednorazowych zdarzeniach.Nic o nim nie wiedząc.Tak nie powinno być.W końcu dotarło do mnie,że to moje życie i to ja decyduje co się w nim wydarzy przestałam myśleć o chorobie.Zaczęłam żyć chwilą.Każdą!I to polecam każdemu.Zauważyłam ,że wszystko jest piękne i jakie mam szczęście ,że mogę to widzieć.Każda pora roku posiada w sobie magię.Każde stworzenie tajemnicę.Zaczęłam patrzeć na świat z większym optymizmem.Jednak nie zawsze się to sprawdza.Zawsze przychodzą chwile zwątpienia.Na to się nic nie poradzi.Tak będzie zawsze.Nigdy nie jesteśmy wszystkiego pewni.Zawsze jest lęk,strach ,trema,że co jest nie tak.Ale to mija.Mija jeżeli ma się odrobinę wiarę i choć trochę nadziei.Jeżeli wierzymy w siebie to wszystko jest możliwe.Zrobiłam karierę,mam fanów,rozdałam autografy.Osiągnęłam to co chciałam.I nie chodzi mi o to,że to wszystko zdobyłam.Ale chciałam osiągnąć nie sławę.Ważniejsza była dla mnie ta świadomość,że dokonałam to czego pragnęłam.Uwierzyłam w siebie.Nie chodziło o znajomych,nie chodziło o stopnie,pracę czy coś innego.Lecz wiedząc ,że nadchodzi mój koniec nie miałam jeszcze wszystkiego.Brakowało mi jeszcze jednej cząstki.Tej jedynej osoby.Myślałam ,że nigdy jej już nie spotkam.Myliłam się.Pojawił się,w najmniej oczekiwanym momencie.Przeżyliśmy kłutnie,rozstania ,ale wynikały ona tylko i wyłącznie z mojej głupoty.Bo kiedy go poznałam ,nie chciałam aby widział jak cierpię.Może inaczej ,nie chciałam widzieć jak on cierpi.Myślałam,że tak mi będzie łatwiej.Myliłam się.Jednak jesteśmy razem.Teraz jestem gotowa by odejść.Niczego mi do szczęścia nie potrzeba."
Po moich policzkach spływały pojedyncze łzy...
__________________________________________________________________________________
Mam nadzieję,że rozdział wam się podoba.Bardzo was proszę,może ten blog już nie będzie tak ciekawy według was jak za życia Victorii (oczywiście bohaterki bloga ,nie realnej),ale proszę was dajcie mu szansę.Mam nadzieję,że popularność tego bloga nie spadnie.Proszę o szczere komentarze.
haroholiczka  

poniedziałek, 27 stycznia 2014

Rozdział 37" Badź moim księciem...Na zawsze."

W poprzednim rozdziale
Nikt z przyjaciół nie wiedział o chorobie.Wiedziałam ja,mama ,a teraz jeszcze Harry.Nie chce mnie znać i dobrze o tym wiem.Właśnie tego chciałam uniknąć.Bałam się tego odrzucenia.Zwolniłam się z pracy.Po prostu zrezygnowałam.Ta kariera ,fani ,ci ludzie wiele mnie nauczyli.Było to spełnienie marzeń,a jednocześnie ucieczka od rzeczywistości.Przy okazji pomogłam wielu osobom.Ale to już koniec.Tym razem na prawdę ...

Żeby odciągnąć się od tych myśli ,zaczęłam czytać.Książka nosiła tytuł "Romeo zjawi się potem". Autorem jest Marta Fox
                                                            ***Harry
Wróciłem do domu.Usiadłem na salonie.Na półkach cały czas były nasze wspólne zdjęcia.Podszedłem do jednego z nich.Kiedy zobaczyłem na tym zdjęciu Victorii uśmiech nie mogłem uwierzyć.Nie wierzę w to ,że ona się smuci.Jej twarz tak razi radością,że nie uwierzyłbym jej gdybym ją zobaczył po raz pierwszy na ulicy.To jest osoba ,która nigdy się się smuci,a jednak.Gdy się ją lepiej pozna można zauważyć małe rany na jej sercu.Przeżywa ,bardzo przeżywa jakąkolwiek sytuację.Ale to dobrze.Nie boi się czuć.
-Nie.Nie pozwolę,aby tak to się skończyło!Jeżeli już nie ma odwrotu,to chociaż...chociaż te ostatnie chwile muszę spędzić z nią.Muszę sprawi by cały czas się uśmiechała!-mówiłem sam do siebie.Wyszedłem z domu.
                                                            ***
Moją czynność przerwał dzwonek do drzwi.Zeszłam na dół i otworzyłam drzwi.Zobaczyłam na progu wielki bukiet kwiatów.
bukiet od Harry 'ego
  Była do niego przyczepiona kartka.
"Spędzę z tobą każdą sekundę naszego życia.Nigdy się nie poddam.Dopóki moje serce bije,pamiętaj,że zawsze bije dla ciebie.I Love You ♥ "
Wzięłam bukiet i wsadziłam do wazonu.Poszłam do pokoju i wyciągnęłam z szafy piżamę.Poszłam wziąć prysznic ,a następnie zasnęłam.Rano obudziłam się o 9.Wstałam wzięłam szybki prysznic i żeby poczuć się zdrową ubrałam sukienkę. 
 
Nie chciałam tak nagle znów żyć chorobą i myśleć kiedy przyjdzie.Nie chciałam,chciałam żyć chwilą,cieszyć się z tego co mam ,ale było to trudne.Zeszłam na dół ,a tam poczułam zapach kako.Usiadłam w kuchni.
-Dzień dobry.
-Witaj kochanie.-odpowiedział Harry.
-Kakao?Czyżbyś coś zaplanował na dzisiaj?
-Tak.
-A co?
-Zobaczysz.
Usiadł obok mnie i patrząc sobie w oczy sączyliśmy ciepły napój.Nie musieliśmy nic mówić.Cisza była dla nas ukojeniem.Cieszyliśmy się ,że jesteśmy obok siebie.Wyszliśmy na spacer. 
-Bardzo ładnie wyglądasz.
-Dziękuje.
-Nie masz za co.
-Mylisz się.Właśnie.Dziękuję ci za wszystko co dla mnie zrobiłeś,za każde poświęcenie ,za to że jesteś.
-Kochanie.Chce widzieć twój uśmiech.Chcę być przy tobie zawsze kiedy tylko to możliwe.
Wyciągnął z kieszeni pudełeczko.Otworzył je i wyciągnął z niego naszyjnik.Zapiął mi je na szyi.
taki prezencik od Hazzy
Chcę,aby ci o mnie przypominał ,nam przypominał o tym co się wydarzyło.
-Harry.Jejku dziękuje ci.-namiętnie go pocałowałam.
-Czy zamierzasz o tym powiedzieć?
-Nie.Nie chcę ,żeby nagle wszyscy się wokół mnie zebrali.Nie chcę współczucia.Chcę być szczęśliwa i nie żyć chorobą.Chcę mieć cię na zawsze.
-Kocham cię.
-Ja też.
Usiedliśmy na ławce.Przytuliłam się do Harry'ego.Czułam jego zapach,ciepło,dotyk.Czułam jego miłość.Jak jego serce bije tylko dla mnie.Jestem szczęśliwa.Jest przy mnie.Jestem gotowa by odejść.Wróciliśmy do domu.Razem poszliśmy do chłopaków.Tam wszyscy razem gratulowaliśmy Perrie zaręczyn.Była taka szczęśliwa.Na jutro zaplanowaliśmy wybór sukni.Później poszliśmy z powrotem do domu.Tam oglądaliśmy film i poszliśmy spać oczywiście bo małej przyjemności.Następnego dnia wstałam rano.Perrie próbowała się wielokrotnie dodzwonić.Kiedy się ubrałam w wygodny strój ,ale na miasto oddzwoniłam.Napisałam Harry'emu kartkę,że wychodzę na miasto z Perrie.Biedak by się o mnie martwił,a bynajmniej udawał.Ja tak nie wiem.To już jego sprawa.W każdym bądź razie,żeby nie panikował jak baba zostawiłam mu kartkę.Razem z Pezz spotkaliśmy się przy jednym ze sklepów.Przymierzała już tyle sukien.Obeszłyśmy tyle sklepów.W końcu znalałam.I to JA znalazłam przepiękną sukienkę.
 
Byłam taka szczęśliwa.Moja mała Pezz urosła jest już taka duża XD.Szkoda ,że ja nie dożyję swojego ślubu.No nic.Natychmiast kupiłyśmy sukienkę i porządnie schowałyśmy.Postanowiłyśmy,że będzie u mnie,żeby ani chłopaki,ani Zayn nie widzieli jej,a w szczególności Zayn Perrie w sukience.To by im przyniosło 7 lat pecha.Jeszcze tylko czekać ,aż będzie dzidziuś i będzie komplet.Wróciłyśmy do domów.Zakupy mnie zmęczyły.Nie mogłam już sobie pozwolić na takie coś.Choroba mnie wykańczała.Może nie było to widoczne,ale taka prawda.Nie wyglądałam najgorzej,wręcz przeciwnie.Wyglądałam jakby nic mi nie było,a jednak.Resztę dnia spędziłam w ramionach Hazzy.Było już późno.Harry widział,że ze mną nie za dobrze.Jako jedyny.Widział nie dlatego,że wiedział,ale dlatego,że on mnie znał jak nikt inny.Wiedział kiedy coś jest nie tak.Cały dzień się mną opiekował.Jednak nic.Czułam się jeszcze gorzej.Położyłam się na górze.Myślałam nad wszystkim.Puki jeszcze miałam siły wyciągnęłam spod łóżka pudełko.Wyciągnęłam z niego mój pamiętnik.Napisałam moje myśli.Zamknęłam zeszyt.Wraz z nim oczy,a długopis spadł na ziemię.To był mój czas...
                                                       TO BE CONTINUED... 

niedziela, 26 stycznia 2014

Rozdział 36 " Boję się,że cię stracę na zawsze"

W poprzednim rozdziale
 Postanowiłam się przejść.Przewietrzyć i wszystko przemyśleć.Przemyśleć w moim przypadku znaczyło powspominać.Nie zawsze to lubiłam ,ale teraz tego pragnęłam.Idą przez rynek zauważyłam Michelle.Miała miejsca przy nadgarstkach owinięte bandażem.Podbiegłam do niej...
                                  Kochani rozdział dedykuje Asia Horan i Laura A
                  Gdyby ktokolwiek miał jakieś pytania czy coś ,zapraszam na aska. 

     http://ask.fm/haroholiczka

-Michele?
-O Victoria...Hej.
-Michele ty płaczesz?
-Ja nie no coś ty... Wydaje ci się.
-Dobra daj spokój,chodź napijemy się czegoś.
Poszłyśmy do naszej ulubionej kawiarenki.Usiadłyśmy przy jednym ze stolików.
-Michele co się stało,masz...
-Tak wiem.Ymm to nic takiego ,nie przejmuj się.
-Mam się nie przejmować?Masz zabandażowane ręce ,płaczesz i ja mam się nie przejmować?Słucham może i się pokłóciłyśmy,ale to nie znaczy ,że mam cię daleko w dupie.
-No dobra.Bo kłóciłam się z Niallem.On też widział jak podrywam Harry'ego i podrywałam jeszcze innych chłopaków. Pokłóciłam się z tobą,nagle wszyscy się ode mnie odwrócili.Niall ze mną zerwał,aja wtedy dopiero zdałam sobie sprawę ,że go kocham.Poszarpaliśmy się trochę ,po tem wyszedł i trzasnął drzwiami.Nie wiedziałam co mam zrobić,więc się ciełam.Wiem jestem głupia.
-Tak jesteś,ale już nie płacz.Odzyskasz go i będziecie szczęśliwi.Każdy z nas popełnia błędy.Spokojnie,wszystko się ułoży zobaczysz.Zawsze może być gorzej.
-Jak może być gorzej.
-Mogło by być tak,że jesteś ciężko chora i nie ma dla ciebie ratunku,a jego tracisz,ale tak nie jest więc się ciesz.
-Dzięki.Musze iść.
-Pa.
Zostałam sama w kawiarni.Patrzyłam się w okno.Myślałam jak mam powiedzieć to Harry'emu (nie napisałam jeszcze co).Nagle zobaczyłam go,jak wchodzi do kawiarni.Usiadł przy moim stoliku.
-Victoria proszę cię wróć do mnie.Nie zostawiaj mnie.
-Możemy się przejść?
-Tak.
*Na spacerze
-Victoria proszę cię.Ja cię kocham.
-Ja też.
-To czemu nie chcesz ze mną być.
-Bo ... boję się.
-Czego?Mnie?
-Nie.Boję się,że jeżeli się dowiesz ,odejdziesz ode mnie ,a ja będę się obwiniała.Boję się odrzucenia.
Pocałował mnie tak jak nad jeziorem,po kłótni.
-Nie bój się.Nie opuszczę cię,nigdy.
-Ja... ja mam raka.
Zapadła chwila ciszy,którą przerwał Harry.
-Czemu mi nie powiedziałaś?
-Choroba jakiś czas temu ustąpiła,ale teraz nawróciła się.Lekarstwa przestały działać.Bałam się,że cię stracę na zawsze.Nie chciałam,żebyś ode mnie odszedł z powodu choroby.Myślałam,że jak nie będziemy razem będzie mi łatwiej.Lekarze radzili,żyć normalnie,nie myśleć o chorobie,ale kiedy poznałam ciebie nie mogłam żyć z myślą,że jutro mogę cię już nie zobaczyć. Nie chciałam ,żebyś patrzył jak umieram okey?!-łzy mimowolnie zaczęły mi spływać po policzkach.Odeszłam.Poszłam do domu.Nikt z przyjaciół nie wiedział o chorobie.Wiedziałam ja,mama ,a teraz jeszcze Harry.Nie chce mnie znać i dobrze o tym wiem.Właśnie tego chciałam uniknąć.Bałam się tego odrzucenia.Zwolniłam się z pracy.Po prostu zrezygnowałam.Ta kariera ,fani ,ci ludzie wiele mnie nauczyli.Było to spełnienie marzeń,a jednocześnie ucieczka od rzeczywistości.Przy okazji pomogłam wielu osobom.Ale to już koniec.Tym razem na prawdę ...
_______________________________________________________________________________
Mam nadzieję ,że rozdział wam się podoba.Tylko spokojnie,to nie koniec bloga.Jeszcze długa droga przed nami.No może ,aż tak długa,ale to na pewno nie koniec rozdziałów.Dziękuję wam za komentarze i zapraszam na aska.        

sobota, 25 stycznia 2014

Rozdział 35"Nie pozwól"

W POPRZEDNIM ROZDZIALE
Nie odpowiadałam,tylko po prostu wyszłam.Biegłam przed siebie.W pewnym momencie oparłam się o jedno drzewo i zsunęłam w dół.Łzy zaczęły mi płynąć.Dlaczego wszyscy mnie nienawidzą?Co ja im takiego zrobiłam?Mam serdecznie dość!Wiem,że muszą być trudności,ale czy ja aż tak bardzo byłam zaślepiona?To złudzenie,że w końcu będzie na prawdę dobrze.To koniec.Teraz wiem.Nie ma sensu dłużej tego ciągnąć.Nie ma sensu znów się łudzić,mieć niepotrzebną nadzieję.Nie ma sensu.Może po prostu marnujemy czas?Może nie dla nas miłość? A może to za wcześnie?Może nie jesteśmy gotowi?Ale na pewno to koniec...

Nagle zatrzymało się auto.Szyba spuściła się,a w aucie siedział kto?No nikt inny niż nasz kochany pan Harry Styles.
-Wsiadaj.Wytłumaczysz mi to.
Wstałam z ziemi i odeszłam do auta.
-A co tu tłumaczyć?!Przecież wszystko jasne!Ty wolisz dziewczyny które pójdą z tobą do łóżka,nie ważne czy za darmo czy za kasę byle ,żeby poszły!Ty wolisz bójki,wyścigi,zadawać się z tymi debilami,którzy są tak samo nic niewarci jak ty!A ja?!A ja mam już od dzieciństwa wypisane na czole "mam same zmartwienia i nigdy się nie uśmiechnę"!Cały czas żyję w strachu!Mam tego dość rozumiesz?!Muszę z tym skończyć i to raz na zawsze!Nie chcę się cały czas denerwować!Na nikim nie mogę polegać!Ja... ja nie mam już o co walczyć.Wszystko straciłam.Wszystko!Nie mam mamy,tata nas zostawił,ciągle pakuję się w jakieś problemy.Wszystko ma swój koniec,widocznie nadszedł mój...
-Victoria!Przestań!Walcz dla mnie!Kocham cię i nie poddam się rozumiesz.Jesteś dla mnie wszystkim!Nie poddawałem się do tej pory i teraz też się nie poddam rozumiesz?!Zależy mi na tobie!Nie poddam się do puki nie będziemy razem na zawsze.
-Harry proszę cię zostaw mnie raz na zawsze!-jeszcze bardziej się rozpłakałam.-pora się rozstać i to zostawić.Po prostu mnie zostaw!Zapomnijmy o sobie...-pobiegłam do domu.Wiem,że go kocham ,co już mówiłam wielokrotnie,ale nie ma sensu.Nic chcę się cały czas kłócić.Chcę żyć w spokoju.Usiadłam na schodkach przy wejściu i w spokoju płakałam.Weszłam do domu.Zapaliłam światło w salonie.Usiadłam na sofie.Popatrzyłam się po salonie.Wszędzie nasze wspólne zdjęcia.Łzy jeszcze bardziej zaczęły mi płynąć.Poszłam do pokoju i wzięłam laptopa.Usiadłam na łóżku i weszłam na TT.
"Nie zawsze jest sens ciągnąc coś dlaej.Bywa ,że lepiej o czymś zapomnieć i nie wracać do tego.Jednak czy tak można? Nie zapomnę cię Harry ♥ "
Wyciągnęłam swoją walizkę.Otworzyłam szafy.Wszystkie ciuchy wkładałam do walizki,a łzy kapały na nie.Nie było takiego materiału ,gdzie nie byłoby ani jednej mojej łzy.Do osobnej torby wsadziłam wszystkie zdjęcia jakie miałam w albumie.Walizka była już spakowana i zamknięta.Wyszłam z domu,a na stoliku położyłam mu klucze od mieszkania.Wyszłam i poszłam do domu mamy.Tęskniłam za nią.Usiadłam na łóżku i oglądałam wspólne zdjęcia.Jak mogła o nim zapomnieć.Wzięłam torbę ze zdjęciami i poszłam przed dom Hazzy.Był już w domu.Na murze przed jego domem poprzyklejałam nasze zdjęcia i ustawiłam rzutnik na przeciwko nich,tak aby wyświetlił nasze wspulne zdjęcie.
takie coś zrobiła Victoria ( oczywiście z ich zdjęciem)
                                                                      ***Harry
Krążyłem po sypialni,nie wiedząc co mam zrobić.Victoria się wyprowadziła,czyli mówiła na poważnie.Tylko,że ja nie chcę jej stracić.M rację.To nie sprawiedliwe,że cały czas mamy jakieś przeszkody.Kiedy zrezygnowany spojrzałem w okno zobaczyłam przepiękny widok.Ja i Victoria na jednym ze zdjęć na tle innych.Kocham ją,ale nie wiem jak ją odzyskać.Mówi ,że mnie kocha,ale sam już nie wiem.Może ona po prostu boi się kolejnego zranienia.Nie wiem.
                                                                    ***
Obudziłam się rano.Odświeżyłam się i ubrałam w kolejną sukienkę.
  
Postanowiłam się przejść.Przewietrzyć i wszystko przemyśleć.Przemyśleć w moim przypadku znaczyło powspominać.Nie zawsze to lubiłam ,ale teraz tego pragnęłam.Idą przez rynek zauważyłam Michelle.Miała miejsca przy nadgarstkach owinięte bandażem.Podbiegłam do niej... 
                                                    TO BE CONTINUED ...

  

piątek, 24 stycznia 2014

Rozdział 34 " Złudzenie"

W POPRZEDNIM ROZDZIALE
{...}Spędzałam też dużo czasu z Harrym we dwójkę.Chlapaliśmy się,spacerowaliśmy,zbliżaliśmy do siebie.Można powiedzieć ,że to koniec problemów,jednak to dopiero początek.

Wieczorem,po wspaniałym dniu,wróciliśmy do domu.Michele nas opuściła.Tak samo jak Pezz i El.Ja i Harry również wróciliśmy do NASZEGO domu.I jak każdy normalny człowiek poszliśmy spać.Rano obudziłam się koło 9.Zrobiłam toaletę poranną i zeszłam do kuchni zrobić nam śniadanie.Dom był na prawdę przepiękny.Chwilę później poczułam dotyk na swoich biodrach i pocałunek na szyi.Odwróciłam się i złożyłam na jego ustach soczysty pocałunek.Postanowiliśmy trochę czasu pospędzać z naszymi przyjaciółmi.Dzisiaj zaplanowaliśmy wycieczkę bo Centrum Handlowym.Zaczęliśmy kupowanie.Oczywiście my(dziewczyny) byłyśmy w tym najlepsze.A chłopaki chodzili za nami jak cienie.Zauważyłam ,że Michele jakoś szczególnie przypatruje się Harryemu. Zaniepokoiło mnie to,ale postanowiłam się nie wtrącać. Sama nie wiem czemu.Boję się,że go starce,ale czy słusznie ją za to osądzam.Po zakupach ,każdy z nas poszedł w swoim kierunku.Harry kupił mi chyba ze sto sukienek.Jak to ujął"pięknie wyglądasz w sukienkach".Tak więc częściej chodzę w sukienkach.Poszliśmy zrobić jeszcze zakupy na obiad.W sklepie kogo spotkaliśmy?No nikogo innego jak w rzeczy samej Michele i Nialla.Harry chciał kupić jakieś przekąski w razie czego.Czyli prawdopodobnie będziemy oglądać film.Ja poszłam dalej kupować artykuły do obiadu.W pewnym momencie usłyszałam głos Irlandczyka.
-Pomóc ci?
-A gdzie zgubiłeś Michele?
Wtedy wskazał na Michele,która stała koło Hazzy.No gdyby tak jaszcze sobie niewinnie stała,to by nas to tak bardzo nie zdziwiło,a bynajmniej mnie.Michele normalnie bezczelnie się przystawiała do loczka.A on co?!Nic!Kompletnie nic!Po prostu stał,przerwał swoją czynność i zaczął z nią żartować.Nagle ona się tak po prostu do niego przytula.Co za tupet!
-Ty wiesz,że ona ...
-Tak,wiem.
-Czemu się na to zgadzasz?Widać ,że ją kochasz.
-A co mam zrobić?!Tak kocham ją!
-Niall,nie wierzę.
-Co?!
-Co jest lepsze.Żyć bez niej,czy żyć i widzieć jak flirtuje z innymi,a za 5 minut może wylądować z jakimś naiwniakiem w łóżku?
-No...
-A co jeśli przyjdzie taki moment ,że wpadnie?Co jeżeli zajdzie w ciążę,a wtedy będzie miała tylko ciebie,a ten dupek nawet na chwilę się nie zainteresuje ani dzieckiem,ani nią.Co wtedy?
-Ja...
-Oj Niall.Nie raz są sytuacje ,które trzeba odpuścić.Miłość jest silna,ale tylko prawdziwa.Może ten związek nie ma przyszłości.
-No dobra...
-Ja lece.Idę im przerwać tą randkę.
Podeszłam do Michele.
-Michele możemy pogadać?
-Jasne.Poczekaj...-zwróciła się do Hazzy i odeszłyśmy na bok.
-Co ty robisz?
-O co ci chodzi?!
-Myślisz ,że nie widzę?Nie przystawiaj się do Harry'ego!
-Jesteś zazdrosna,że woli mnie,niż rozpuszczoną w sobie gwiazdkę,która na dodatek jest płaska jak decha?!
-Michele o co ci kurwa chodzi?!
-O ten tramwaj co nie chodzi!Aż taka głupia jesteś,serio?!
- A Niall?!
- On?!A co cie interesuje?!
-A co ciebie interesuje Harry?!
-Po prostu...
-Michele ,Niall jest moim przyjacielem.On cię kocha,a ty tak o sobie zarywasz do innych?!Myślałam ,że się przyjaźnimy?!
-Może i przyjaźnimy się,ale to nie znaczy,że nie mogę chodzić z twoim chłopakiem.
-Wiesz co?!Ja dziękuję mieć taką przyjaciółkę jak ty.
Podeszłam do Harry'ego.
-Powodzenia...
-Co?
Nie odpowiadałam,tylko po prostu wyszłam.Biegłam przed siebie.W pewnym momencie oparłam się o jedno drzewo i zsunęłam w dół.Łzy zaczęły mi płynąć.Dlaczego wszyscy mnie nienawidzą?Co ja im takiego zrobiłam?Mam serdecznie dość!Wiem,że muszą być trudności,ale czy ja aż tak bardzo byłam zaślepiona?To złudzenie,że w końcu będzie na prawdę dobrze.To koniec.Teraz wiem.Nie ma sensu dłużej tego ciągnąć.Nie ma sensu znów się łudzić,mieć niepotrzebną nadzieję.Nie ma sensu.Może po prostu marnujemy czas?Może nie dla nas miłość?
A może to za wcześnie?Może nie jesteśmy gotowi?Ale na pewno to koniec...
 

czwartek, 23 stycznia 2014

Rozdział 33 " Cisza przed burzą"

W POPRZEDNIM ROZDZIALE
-Victoria,ja...ja się nie poddam rozumiesz?Nie po to się tak zamartwiałem,nie po to o ciebie walczyłem.Nie po to cię kocham,żeby to teraz tak o zakończyć.Może to nie jest bajka,ale co stoi nam na drodze,żeby to zmienić?
-Myślisz,że mi tak łatwo o wszystkim zapomnieć?!Jak ty to sobie wyobrażasz?Sądzisz że...
 


 -Właśnie tak to sobie wyobrażam.
-Przepraszam.
-Sprawmy,aby to była nasza bajka.Improwizujmy.Kocham cię i nigdy cię nie opuszczę.
Ponownie złączył nas w pocałunku.Usiedliśmy pod drzewem wtuleni w siebie.Po pewnym czasie postanowiliśmy wracać do domu chłopaków.
-No hej.
-Bezcenny widok.Nareszcie wspólny uśmiech.-powiedział Liam.
-Może urządzimy ognisko?-zaproponował loczek.
-A mogę kogoś zaprosić?-powiedział Niall.
-Oho ,nasz Niallerek ma dziewczynę?-zapytałam podstępnie.
-To mogę?!-powtórzył.
-No pewnie ,że tak!Z chęcią ją poznamy.-powiedziałam -prawda?!-zaakcentowałam,żeby te ćwoki,również odpowiedziały.
-Taaaaaaaaaaaaaaaaak.-odpowiedzieli chórem co musiało komicznie wyglądać.Niall latał jak poparzony.
-Niallerku spokojnie. Latasz jakby to teściowa miała przyjechać,a co najmniej dwór królewski,chodź sama nie wiem co lepiej by określiło twoje zdenerwowanie.
-Sory po prostu chcę,aby wszystko było idealnie.
-Jeżeli jest sympatyczna i nas nie zabije,to będzie wszystko jak najlepiej.Dużo od niej zależy.Masz dobry gust,więc spokojnie.
-Dzięki.Chodź pomożemy im.
Ognisko było już rozpalone.Zaplanowaliśmy miłą atmosferę.Po czasie przyszła Pezz,El,dziewczyna głodomora ,Ari,Liz i Daniella i Avan(tak moje przyjaciółki i Avana też zaprosiliśmy).Nie powiem Niall ma bardzo dobry gust,dziewczyna była ładna.Poszliśmy do ogrodu.Zapoznaliśmy się.
Michele(czytaj:Miszel)
 Nie myliłam się.Była taka jak my.Można było z nią pożartować.Szybko nawiązałyśmy kontakt,a nawet zaprzyjaźniłyśmy się.Oczywiście nie należę do osób,które zmieniają przyjaciół i popieram przysłowie"Dla przyjaciele nowego nie opuszczaj starego".Tak więc z moimi starymi,ale najlepszymi przyjaciółmi dalej się kumpluje.Później wzięliśmy z Niallem gitary i zaczęliśmy grać,śpiewając przy tym.Bardzo lubie takie ogniska w stylu harcerskim.
  
Z Niallem dogadywałam się na prawdę bardzo dobrze.Ale jesteśmy przyjaciółmi i niech tak zostanie.Cieszę się,że pogodziliśmy się z Harrym.Na prawdę go kocham.Po ognisku,które trwało do bardzo późnej nocy poszliśmy do domów.Oczywiście wszyscy spali u chłopaków,wszyscy prócz tych bez pary,czyli moich przyjaciół.Poszliśmy spać.Zdecydowanie lepiej jest być w łóżku,czy spać z Harrym.Lepiej niż samemu i na pewno lepiej niż z kimkolwiek innym.Następnego ranka zjedliśmy śniadanie.Następnie Michele wpadła na pomysł ,że skoro jest taka piękna sobota,to pójdziemy na plażę.Wszyscy się zgodziliśmy.Poszłam do góry razem z Harrym,ubrać się.


Gdy wszyscy byli gotowi poszliśmy nad plażę.Wiadomo,że było fajnie.Ten dzień był zupełnie inny.Chłopaki weseli,wygłupiali się ciszyli wszystkim.W tym dniu nie było miejsca na smutki.Wszyscy cieszyliśmy się sobą.Graliśmy w siatkówkę,pływaliśmy,plotkowałyśmy z dziewczynami i było widać ,że Michele również czuje się dobrze w naszym towarzystwie i jest szczęśliwa z Niallem,a ich związek traktuje poważnie.Spędzałam też dużo czasu z Harrym we dwójkę.Chlapaliśmy się,spacerowaliśmy,zbliżaliśmy do siebie.
 
Można by powiedzieć,że to koniec problemów,jednak to dopiero początek.
__________________________________________________________
Kochani bardzo was przepraszam,że taki krótki,a w dodatku nudny.Mam nadzieję,że wam się podoba,chociaż wątpię.Dziękuję za komentarze.
haroholiczka<33