Listen Music

środa, 25 grudnia 2013

Rozdział 7 "Doktorze co z mamą?"

W poprzednim rozdziale:
-Pani mama jest u nas w szpitalu.
Gdyby nie Harry leżałabym na ziemi.Pomógł mi dojść do domu.Rozmawialiśmy ,a ja z sekundy na sekundę zaczęłam się do niego przekonywać.Gdy rozkoszowałam się ciepłymi strumieniami wody usłyszałam krótki fragment rozmowy Harry'ego.
-Kurwa!
-...
-Jak się o tym dowie to ...
-...
-Nic nie potraficie zrobić porządnie!
-...
-Dobra na razie.

Rano*
-Jesteś bardzo silna. -Bo muszę.Bo mam ciebie i jest mi łatwiej.Jest tysiące powodów.Ale też możliwe,że to dobra mina do złej gry. -Jaka poezja.-powiedział i zaczął mnie całować.
Gdy zaczęliśmy wyciągać prezenty spod choinki dostałam sms'a.

Od;Max
Do:Vicky
Jeszcze pożałujesz.
PS pozdrów ode mnie mamusię.

Harry zobaczył ,że coś jest nie tak,dlatego podszedł do mnie.
-Vicky co jest?
-Nic wszystko w porządku.
-Na pewno? 
-Tak.
Rozpakowaliśmy swoje prezenty.Ja dostałam bransoletkę  z napisem"Harry"

Dostałam jeszcze kilka prezentów,ale ta bransoletka była dla mnie szczególna.Przyjmując ją oświadczyłam Harry'emu,że z nim chodzę.On też miał taką tylko z napisem "Vicky".Po prezentach każdy rozszedł się w swoim kierunku.Tylko Niall poszedł na samotny spacer.Z Harrym poszliśmy do parku.  Położyliśmy się na pagórku i podziwialiśmy gwieździste niebo.Zaczęłam się zastanawiać na różnymi rzeczami.Która gwiazda jest moja?Czy dziele gwiazdkę z Harrym?Czy to ten jedyny?Jak duża jest przestrzeń w kosmosie?
-Harry?
-Hmm?
Harry i Victoria w parku
-Jak myślisz ,które gwiazdy są nasze?
-Według mnie mamy jedną gwiazdkę.
-Którą?
-Tą najjaśniejszą.
Spojrzałam mu w oczy i namiętnie pocałowałam.Kocham go.Naprawdę go kocham.Gdy tak patrzyliśmy zobaczyliśmy spadającą gwiazdę.Zamknęliśmy oczy i oboje pomyśleliśmy życzenie.
-O czym pomyślałeś?
-Wkrótce się dowiesz.A ty?
-Nie mogę powiedzieć ,ale mam nadzieję,że się spełni.Na pewno się dowiesz.
-Mam się bać?-spytał zmieszany.
-Myślę,że nie masz czego.
Postanowiliśmy wracać do domu.
-Zanocujesz u nas?
-Nie wiem.
-Nie nalegam.
-No dobrze.
Uśmiechnął się.Poszliśmy do domu.Wzięliśmy prysznic i  poszliśmy spać.Rano obudziłam się o 9.Wszyscy jeszcze spali.Wzięłam prysznic i ubrałam się wczorajszą sukienkę.Kiedy weszłam do pokoju zetknęłam się z Harrym spojrzeniem.
-Dlaczego mi to zrobiłaś?
-Co takiego?-spytałam siadając koło niego.
-Nie cierpię budzić się bez ciebie.A po za tym to kocham cię widzieć w samej bieliźnie.Ale ta sukienka też może być.
Walnęłam go poduszką.Wstał i również się ubrał.Zeszliśmy na śniadanie ,które przygotował nam Nialler.Gdy kończyliśmy śniadanie odezwał się Zayn.
-Harry ,jak wam,podkreślam WAM minęła noc.
Harry spojrzał na mnie nie wiedząc co odpowiedzieć.Kiwnęłam mu głową na znak ,że może skłamać.
-Zayn mówię ci.Z taką dziewczyną to ty nawet za 200 lat nie będziesz się pieprzył.Jest niesamowita.
Gdy to powiedział Lou wypluł na Liama herbatę ,którą właśnie pił,a ten zaczął go gonić po całym domu,a ja się uśmiechnęłam pod nosem i przytuliłam do Hazzy.Pojechaliśmy do mojego domu ,żebym mogła się przebrać.Po czym pojechaliśmy do szpitala.W recepcji zapytałam o panią Justice,a ona powiedziała,że znajdę ją w sali 69.( czysty zbieg okoliczności) Gdy weszłam do sali zobaczyłam mamę ,bladą jak trup,która się nie ruszała.W sali był lekarz,który ją operował.
-Doktorze co z moją mamą?
-Cóż.Zostałam postrzelona w okolice serca.Jakimś cudem przeżyła operację.Jest w śpiączce.Nie wiemy czy się obudzi,a ten dzień zadecyduje o jej życiu.
Wtuliłam się w Hazze.Dobrze ,że go miałam.Tu w szpitalu nie byłam już taka silna.Nie mogłam powstrzymać łez.Harry był przy mnie cały czas.Zaczęłam dziękować Bogu,za wszystkie chwile z mamą i że mam Harry'ego.Nie chciałam jej stracić.Była jedyną osobą ,która tak mnie wspierała,rozumiała i cieszyła mnie tym,że po prostu była.Była i jest.I mam nadzieję,że będzie.Zadzwoniłam do Avana i mu o wszystkim opowiedziałam.Poprosiłam go,żeby przyszedł tu z dziewczynami.Harry za moim pozwoleniem powiedział chłopakom ,ale z tego co usłyszałam i co mnie zdziwiło ,nie mówił im co się stało tylko jak się zachowuje ,w jakim jestem stanie ja i moja mama.Może po prostu nie usłyszałam jak mówił co się stało,albo wcześniej im powiedział.Nie wiem.Po jakimś zasie przed salą nr 69 zebrało się całe stado.Liz,Dani,Perrie,El,Ari,Dani,Avan,Liaś,Lou, Zayn,Niall i Harry ze mną.Lekarz pozwolił mi do niej wejść.Harry wszedł razem ze mną.Chciałam,żeby był.
-Mamo proszę cię.Musisz się obudzić.Kocham cię.Nie poradzę sobie bez ciebie.Tylko razem jesteśmy silne.Pamiętasz.Jak tata odszedł.Sama ani ja ani ty nie poradziłybyśmy sobie.Ale razem sobie poradziłyśmy.Witałyśmy dzień z uśmiechem.Nie rób mi tego.Nie teraz.Ty mi dawałaś siłę,żeby jeszcze żyć.Tak jak z Maxem,albo teraz z Harrym.Jest ze mną teraz.Posłuchałam twojej rady i kierowałam się sercem.Jesteśmy razem i nie żałuję tej decyzji.Słyszysz.Nie możesz.Jesteś mi potrzebna.
Gdy to wszystko powiedziałam po moim policzku spłynęła łza i spadła na nasze złączone dłonie.Wtedy...
 

2 komentarze :

  1. Hahahaha cytuję; Z taką dziewczyną to za 200 lat nie będziesz się pieprzył" hahahahahaha leże i nie wstaje

    此时此地

    OdpowiedzUsuń