Listen Music

sobota, 21 grudnia 2013

Rozdział 2 "Odejdź"

Bardzo lubiłam Arianę.Wiedziałam ,że mogę jej zaufać.Nagle do naszego stolika przysiadł się jakiś chłopak.Popatrzyłyśmy na siebie z Ari zmieszane.Po chwili zaśmiałyśmy się i wstałyśmy od stolika.On jednak mnie złapał za nadgarstek.
-A panienki dokąd się wybierają?
 -Nie twoja sprawa.
-Myślę,że jednak moja ślicznotko.
-Zostaw je!
Usłyszałyśmy głos jakiegoś chłopaka.Był zły strasznie zły.Odwróciłam głowę w stronę naszego "obrońcy". To był on.To ten chłopak z którym się widziałam przed sklepem.Napastnik puścił nas i wstał.My z Arianą odeszłyśmy na bok i powiedziałam jej ,że to ten chłopak.On lekko się uśmiechnęła.Po chwili było po całym zamieszaniu.Loczek podszedł do nas.
-Nic wam nie jest?
-Nie ,dzięki za troskę.
-Tak w ogóle to Harry.
W mojej głowie pojawiły się nowe myśli.Czy to ten Harry?Czy to naprawdę Harry Styles?! Jak mogłam go nie poznać.Najgroźniejszy człowiek w całym Londynie.Rozpoznawalny z tego,że może mieć każdą  i każdą się zabawia.Nie raz wdawał się w poważne bójki.Moje ciało ogarnął nieprzyjemny dreszcz.
-Victoria.-odpowiedziałam mu.Nie chciałam mu stawiać oporu.
-Odwieźć was?-w tym momencie pojawiło się jego towarzystwo w tym ten chłopak ,który był z nim przed sklepem.
-Chyba masz towarzystwo więc nie będziemy się naprzykrzać i przejdziemy się
-Nalegam.
-Naprawdę nie trzeba.To nie daleko.-cholera co mi strzeliło do głowy.Jemu się nie odmawia.Zobaczyłam w jego oczach złość.Głośno westchnęłam.Ariana zaraz się wykręciła.
-Ja mam jeszcze coś do załatwienia więc jedźcie sami.-doskonale wiedziała o co chodzi Harry'emu ,a przestała być moją przyjaciółką.Jak mogła mnie tak zostawić?!Chwilę później znajdowałam się na parkingu.Harry otworzył mi drzwi do swojego auta.Jak podejrzewam to nie jego jedyne auto.Wsiadłam ,co i on uczynił po chwili.Jechaliśmy chwilę,gdy skapnęłam się ,że na pewno nie zawiezie mnie do MOJEGO domu.
-Do którego domu jedziemy.Bo na pewno nie do mojego.
-Bystra jesteś.
-Przecież nie wiesz gdzie mieszkam.
-Mylisz się bo wiem,ale jedziemy do kolegów.
-Nie!Po co?! Zawieź mnie do mojego domu!
-Jedziemy tam,żeby cię przedstawić.
-Przecież byli w kawiarni! Nie mogłeś tam?
-Nie tym tonem kochanie!
-Nie mów do mnie kochanie.Nie znam cię i nie rozkazuj mi bo nie jestem twoją własnością.
-Znowu błąd kochanie.Ja mam to czego zapragnę i dostaje to od razu.
-Czy miałeś trudne dzieciństwo,bo normalny to ty nie jesteś!
-Przestań się w końcu ze ,mną kłócić!
Jego ton mnie przeraził.Momentalnie umilkłam,Zaczęłam się go bać.Nie wiedziałam co mam myśleć.Po jakimś czasie zatrzymaliśmy się przed domem.Był duży.Wysiadłam z auta a Harry do mnie podszedł i objął w talii na co wzdrygnęłam.Weszliśmy do środka na co wszyscy się na nas popatrzyli.
-To jest Victoria.
-Cześć.-powiedziałam ,a oni chórem mi odpowiedzieli.Zayn dalej patrzył na mnie pogardliwym spojrzeniem.
-To ja już sobie pójdę.Nie chcę się naprzykrzać.-powiedziałam odwracając się w kierunku drzwi.Harry mi uniemożliwił wyjście łapiąc mnie za nadgarstek i odwracając przyciągnął do siebie.
-Zostań.
-Ale naprawę muszę już iść.Obiecałam mamie ,że jej pomogę.
-To cię odwiozę.
Jak powiedział tak zrobił.Pożegnałam się z chłopakami i wyszliśmy.Wsiadłam do samochodu,Harry od strony kierowcy i położył dłoń na moim udzie.Znów wzdrygnęłam.Szczerze bałam się go,to wszystko co wiedziałam na jego  temat mnie przerażało.
-Nie musisz się mnie bać.
Nic mun nie odpowiedziałam.
-Czemu chciałaś wyjść?
-Powiedziałam,że muszę pomóc mamie.
-Wiem ,że mówiłaś prawdę ,ale wiem też ,że to nie był prawdziwy powód.
Westchnęłam głośno.Co się ze mną dzieje?Czyżbym się zakochała w najniebezpieczniejszym facecie w całym Londynie?I na świecie pewnie też!To nie możliwe.To nie może tak się stać!
-No ?!Odpowiesz mi?!
-Czemu Zayn się patrzy na mnie z pogardą?
-Wydaje ci się kochanie.
-Nie wydaje mi się!Widzę to wyraźnie.Powiesz mi o co chodzi?!
-Zayn taki jest.Nic na to nie poradzisz.Odebrał mi każdą dziewczynę jaką miałem.Strasznie jest zazdrosny i chce być ode mnie lepszy.
-A ile miałeś tych dziewczyn?
-Dużo.
-Ale ja mam na myśli prawdziwych dziewczyn.
-Vicky ,nie wierz w te wszystkie plotki o mnie.
-Dobra.Nie ważne.Możesz mnie wysadzić?
-Nie zawiozę cię pod dom.Nie będziesz chodziła taki kawał.
-Ale to nie daleko.
-Nie dyskutuj ze mną!
Całą drogę przejechaliśmy w milczeniu.Nie wiedziałam co mam o nim myśleć.Po jakimś czasie dojechaliśmy na miejsce.
-Jutro po ciebie przyjadę koło 19.
-Nie.- powiedziałam i wysiadłam.Usłyszałam trzaśnięcie drzwiami więc się odwróciłam.Podszedł do mnie.
-Dlaczego jesteś taka uparta.Dlaczego musisz być inna.
-Może dlatego,że nie należę do panienek które pchają się do łóżka każdemu facetowi.
-Vicky możesz przestać?!Do jasnej cholery!Co mam zrobić ,żebyś przestała o mnie tak myśleć?!
-Po prostu mnie zostaw.Odejdź i się nie pokazuj mi na oczy!Tak będzie lepiej.Ja mam pracę i ty masz swoje zajęcie.Jakie to już nie wnikam.Rozejdźmy się każdy swoją drogą.
-Nie.Nie odpuszczę sobie ciebie.Rozumiesz?!
-Pogódź się z tym ,że możesz mieć każdej!Zostaw mnie w spokoju!
Ruszyłam w stronę domu.Harry wsiadł do auta i odjechał zły.Weszłam i od razu się zaczęło.

2 komentarze :