Listen Music

wtorek, 31 grudnia 2013

Rozdział 13 "Czy to się kiedyś skończy?"

W POPRZEDNIM ROZDZIALE
W drzwiach stała Clara.(Ta sama dziewczyna co była w mieszkaniu Harry 'ego i chodziła z nim dla żartu){...}
 -Dlaczego jesteś taki uparty?Nie widzisz że ona cię nie kocha?Chodziła z tobą dla rozgłosu.Wielka gwiazda.Rzuciła cię prawda?A ty dalej się tego trzymasz dlaczego?
-Bo ją kocham.
-Ale ona ciebie nie!
-Więc ty też mnie zostaw w spokoju bo ja ciebie nie kocham.Widzisz?!Tak to jest.Kochasz kogoś więc o tą osobę walczysz i nie tracisz nadziei.Wiesz ,że to nie ma sensu,ale masz potrzebę,żeby próbować dalej.Nie myśl ,że cię nie rozumiem.Rozumiem i to doskonale.Clara-spojrzałem jej w oczy i kosmyk jej włosów dałem za ucho- nie zasługuje na ciebie.Ani na ciebie ,ani na Victorię.A ciebie stać na kogoś o wiele lepszego.Na pewno znajdziesz kogoś wspaniałego i będziesz z nim  szczęśliwa.Bez bójek,strachu i krzyku.Będzie ci lepiej z kimś innym.{...}

 -Co zamierzasz zrobić? -Max na pewno już się dostał na strych i jest w furii,że nie ma tam ani mnie ,ani ciebie.Żeby cię nie narażać muszę znaleźć sobie mieszkanie. -Gdzie wcześniej mieszkałeś? -Koło centrum Londynu. -Pójdziemy po twoje rzeczy i zamieszkasz u mnie.Jako przyjaciel muszę ci pomóc. -Nie chcę być dla ciebie obowiązkiem. -Muszę ci pomóc bo chcę.Proszę i raźniej mi będzie. -No dobra.
{...}
 Jak powiedział tak zrobił.Poszłam na wyznaczone miejsce.Po 5 minutach ukazała się moim oczom sylwetka chłopaka.Ale nie Niall.Tak jak podejrzewałam Harry 'ego. -Doskonale wiesz,że ja nie mam o czym z tobą rozmawiać. -Ale ja mam. -Nie chce mi się z tobą rozmawiać.-powiedziałam odchodząc.  -Wysłuchaj mnie.- odwróciłam się w jego stronę.-Wiem,że spieprzyłem to.Wiem,że nie zasługuje na ciebie,a ty na pewno byłabyś szczęśliwsza z kimś innym.Wiem,że jestem dupkiem i to wielkim.Wiem,że nie panuje nad emocjami.Ale wiem też ,że mnie zmieniasz.Że  kiedy się kłócimy nie wiem co zrobić i zapiłbym się na śmierć.Że kiedy cię nie ma koło mnie czuje jakby część mnie krzyczała jak oszalała bo pragnie być koło ciebie-z każdym słowem robił jeden krok w moim kierunku.- czuć twój dotyk,zapach i patrzeć w twoje piękne brązowe oczy.Nikt nie jest w stanie ciebie zastąpić.Nikt.
{...}
 -Ale ty zaraz zabijesz Harry 'ego,bo chyba zgłodniał przez to przepraszanie i pałaszuje twoje żelki-powiedział Zayn.Wtedy...

Niall rozejrzał się po pomieszczeniu ,a gdy zobaczył Harry 'ego z paczką żelków w dłoni rzucił się za nim w pogoń.Latali po całym domu,a ja i chłopaki tarzaliśmy się ze śmiechu po podłodze.Wyciągnęłam kórkę i zaczęłam ich nagrywać. W końcu Niall dopadł loczka w kuchni.
-Jak mogłeś!Jeszcze moje ulubione!Nie wybaczę ci tego!
-Oj Niall nie obrażaj się zostawiłem dla ciebie.-podał mu paczkę z jednym żelkiem.
-Ty sobie żarty ze mnie robisz ?!!!Jak tak możesz?!Niby taki z ciebie przyjaciel!
-Dobra pójdę do sklepu i ci kupię dwie takie i coś dla reszty.
-No dobra jak kupisz to powiedz,wtedy przestanę się obrażać.
-Pójdę z tobą-odezwałam się i podeszłam do Hazzy.
-To wy idźcie ,a jak wrócicie to coś oglądniemy-powiedział Niall- ale już idźcie bo słyszę jak żelki mnie wołają.
Wyszliśmy.Postanowiliśmy się przejść.Nam się nie śpieszył chodź Irlandczyk na stówę będzie umierał ,że tak długo nas nie ma.Śmialiśmy się i wygłupialiśmy.Gdzieś w oddali ,a może nawet zza rogu robili nam zdjęcia.Nie przeszkadzało mi to.
-Dobra słuchaj czy tylko ja słyszę flesze?
-Nie wiem ,że tam są.
-Nie denerwuje cię to.Przecież miałaś mieć urlop.
-Tak,ale media śledzą cię 24 na dobę.I wiesz co?
-Co?
Wtedy ręce zarzuciłam mu na szyję i namiętnie pocałowałam.Pasowało mu to,nawet ja to zauważyłam ,że lubi kiedy się sobą chwalimy.Wtedy reporterzy zbiegli się wokół nas i zrobił się zgiełk ,a ludzie stanęli w miejscu i  próbowali zobaczyć naszą dwójkę.W końcu oderwaliśmy się od siebie i poszliśmy do sklepu.Kupiliśmy wszystkie potrzebne rzeczy i poszliśmy do domu.Gdy tylko zdjęliśmy płaszcze i zrobiliśmy krok do salonu wszyscy się na nas popatrzyli,a my na nich jak na idiotów.
-O co wam chodzi?!
A Louis odtworzył wiadomości.Usiadłam koło Nialla i oglądając te bzdury wepchnęłam mu żelki.
R:Znana gwiazda Victoria Justice nie chce zniknąć z rynku.Postanowiła wziąć urlop ,ale jak widać nie od miłości.Dzisiaj wasza idolka pokazała się na mieście z Harrym Stylesem i jak widać nie przeszkadza im nasza obecność.Dostaliśmy również informacje ,że nasza gwiazdka przesiaduje w domach Harry 'ego i jego kolegów.Czy związek z Harrym jest dla rozgłosu czy darzą się faktycznie uczuciem?Czy Victoria wie w co się pakuje zadając się z tymi osobami?Z tymi pytaniami zostawia was .....(w tym momencie został wyświetlony nasz pocałunek)
-Ależ oczywiście ,że to nie dla rozgłosu ,a ja kocham Harry'ego co to w ogóle ma być?!
-Vicky spokojnie.
-Przecież jestem spokojna nie widzisz Zayn?!
-Taaa,widzę,aż za dobrze .Kobieto Harry musi cię zapisać do specjalisty. 
-Ugh!-pobiegłam do pokoju.Był już wieczór.Na dworze zrobiło się ciemno.
-Ej a co z filmem?!-krzyczał z dołu Niall,który cały czas cieszył się ze swoich żelków.
-Jakoś nie mam ochoty!-powiedziałam i rzuciłam się na łóżko.Wtedy drzwi do pokoju otworzyły się.Harry (domyśliłam się) podszedł do mnie i położył się obok.
-Co się stało?
-I ty się pytasz co się stało?Harry ty jesteś taki głupi czy tylko udajesz?!
-Słuchaj na mieście powiedziałaś ,że ci to nie przeszkadza i że jest okey,ale jak tylko zobaczyłaś wiadomości nagle coś ci się stało i jesteś oburzona.Nie martw się wybrali dobry profil do zdjęć.Wyszłaś genialnie,tak jak i całowałaś.
Wtedy walnęłam go z całej siły poduszką.
-O co chodzi?
-O ten tramwaj co nie chodzi.Wiesz jak mnie pocieszyć.
-No to skoro nie to to co?Przecież jesteś wielką gwiazdą popu.Jeszcze się nie przyzwyczaiłaś do tych fleszy i w ogóle?
-Przyzwyczaiłam,ale czy to się kiedyś skończy?-zapytałam opierając się o jego tors.
-Co konkretniej?
-Kocham cię i nie chcę nic kończyć,ale czy już zawsze będę się bała ,że cię stracę?Już zawsze będą o mnie trąbili w różnych gazetach i telewizji?
-Nie ,nie będziesz przecież żyć wiecznie.Ale na chwilę obecną nie wiem tego.
-Nie na taką odpowiedź liczyłam.
-To co mam ci powiedzieć?Nie kiedyś im się znudzi ,albo jutro już o tobie zapomną?Chcesz ,żebym ci kłamał?Oni są jak hieny.Kiedy sobie kogoś upatrzą ,nie odpuszczą do puki jej nie upolują.A ciebie właśnie polują.
-Tak ty to masz gadane.
-Dla ciebie wszystko.
Położyliśmy się spać.Kiedy w nocy usłyszeliśmy jakiś hałas.Zeszłam z Harrym do salonu ,a tam widziałam pomalowanego Liama różnymi kosmetykami ,który drze się na Zayna.
-Idioto!Mama cię nie uczyłam jak się malować?!Co jak co ,ale w twoim przypadku nie uwierzę.
-Ale o co ci chodzi?Bardzo ładnie wyglądasz.
-Chłopaki o co się rozchodzi?-zapytał loczek.
-Ten klaun (wskazał na Nialla) kazał Zayn 'owi zrobić mi makijaż i patrz jak mnie pomalował!
-O właśnie mam coś do zrobienia.Zaraz wracam.-powiedziałam i pobiegłam do pokoju.Wzięłam komórkę i zgrałam filmik na laptopa.A po chwili znalazł się na TT,a przy nim
"Wojna na żelki. @Niall_Horan @Harry_Styles "
Kilka sekund później pojawiły się komentarze.Od fanów i od chłopaków.
"Pamiętam to jakby to było dzisiaj"@Zaynmalik
"@Zaynmalik  bo to było dzisiaj"@Louis_Tomlinson
I wiele wiele innych.Kiedy wyłączyłam laptopa do pokoju wparował Harry.
-Nie daruje ci tego!
-Czego?
-Dodałaś ten filmik na TT ,chłopaki się śmieją i patrzą na mnie i Niall jak na idiotów!A ty jeszcze go dodałaś?!O nie ujdzie ci to płazem.
Zaczął mnie gilgotać na łóżku.Nie mogłam złapać powietrza.Długo się tak bawiliśmy ,aż w końcu oboje upadliśmy na łóżko.Głęboko spojrzeliśmy sobie w oczy i chwilę później byliśmy złączeni przez loczka w namiętnym pocałunku.Noc była wspaniała.Rano gdy się obudziłam poszłam do łazienki i wzięłam swoją sukienkę z szafy Hazzy (kiedyś musiałam ją zostawić) .Gdy byłam już gotowa zeszłam na dół.Chłopaki już tam jedli śniadanie.Harry kiedy zszedł przytulił mnie od tyłu.
-Ślicznie wyglądasz w tej sukience.
-W takim razie nie chcę wiedzieć jaka będzie wasza reakcja na imprezie.
-Jakiej imprezie?-zapytał Zayn.
-Pewnie zapomniałam.No więc dzisiaj jest sylwester więc organizuje imprezę i jeżeli nie macie nic w planach to wpadnijcie.Oczywiście z osobą towarzyszącą.Harry możemy pogadać?
-Tak oczywiście.
Poszliśmy do sypialni.
-Harry obiecujesz ,że się nie będziesz złościł?
-Postaram się.
-U mnie w domu jest Dylan.Poprosiłam go,żeby został w mnie i zamieszkał.Nie miał gdzie.
-Czy ja się przesłyszałem?!!Ty mówisz poważnie?!Wolisz mieszkać z tym idiotą niż ze mną?!
-Tego nie powiedziałam.Harry uspokój się ,żebyś później nie żałował.
-Niby czego?
-Zawsze wszystko sama.-obdarowałam go namiętnym pocałunkiem ,żeby oderwał się od stresu,zapomniał o złości.Udało mi się.Szybko mu przeszło i odwzajemnił go.Kiedy przestałam mruknął niezadowolony.
-Nie przestawaj.
-Nie posłuchaj mnie.Chciałam mu pomóc.Nie sypiam z nim,nie zdradzę cię jeżeli o to ci chodzi.Nie musisz się martwić.Na imprezie też tam będzie no i jeszcze znajomi.Nie chcę żadnych kłótni, bójek i wiochy więc się zachowuj.
-Dobrze.Czy o czymś jeszcze mam wiedzieć?
-Nie chyba nie.Albo tak bądźcie koło 20.
-Odwieźć cię?
-Jeżeli chcesz.
Zeszliśmy na dół i mówiąc krótkie "Pa"wyszłam z domu.Wsiadłam do auta i pojechałam do domu.Pożegnałam się z Harrym pocałunkiem i weszłam do domu.
-Dylan przepraszam cię,że tak późno wró...ciłam-skończyłam kiedy zobaczyłam,że Dylan leży na kanapie z jakąś laską.Zaraz zaraz.Skądś znam tą dziewczynę.Jak ona miała Clara?Postanowiłam po cichu udać się do swojego pokoju.Weszłam na laptopa,ale chwilę później wyłączyłam go,a drzwi do pokoju się otworzyły.
-Co ona tu robi?
-Ymmm to koleżanka i zaczęliśmy rozmawiać ,a później ...
-Nie kończ.Czy mogłaby wyjść bo chcę przygotować dom.
-Do czego?
-Do imprezy.Kurde ,ale ja mam słabą pamięć.Organizuje imprezę na sylwestra oczywiście ty mi pomagasz i zaprosiłam znajomych.
-Okey ona już poszła.To ubiorę się i schodzę na dół.
Zaczęłam sprzątać,kiedy do salonu wszedł Dylan.A kiedy szykowaliśmy wszystkie przekąski i dekoracje,prócz śmiechu towarzyszył mi wzrok chłopaka.Cały czas mnie obserwował no i rozśmieszał.Koło godziny 18:30 poszłam się przyszykować.Stałam chyba z 20 minut przed szafą szukając jakiejś sukienki.Wiem,że prościej byłoby być w jeansach,ale lubię sukienki i Harry lubi kiedy w niech jestem.Matko co ja gadam?!W końcu wybrałam tą sukienkę:
nie wiem jakim cudem się w nią wcisnęłam ,ale jakoś się udało.Do tego lekki makijaż ,włosy kręcone puściłam wolno i byłam już gotowa.Dylan ubrał się w jeansy i jakiś T-shirt.O 19:45 zabrzmiał pierwszy dzwonek.Wiedziałam ,że to nie chłopcy bo oni nie lubią zbyt wcześnie przychodzić,bardziej się spóźnić.Otworzyłam drzwi i przywitałam moich przyjaciół:Arianę,Elizabeth,Danielle i Avana,który od razu się zapoznał z Dylanem.Dziewczyny mnie obsypywały pytaniami kim on jest,czy jesteśmy razem itd.Punkt 20 zadzwonił drugi dzwonek,a tam zobaczyłam całą piątkę:chłopaków i do tego ich dziewczyny.Przywitałam się z każdym.Impreza była jak w klubie.Z każdą minutą się coraz bardziej rozkręcała.Harry'emu udawało się aż tak nie spinać.Od czasu do czasu podchodziłam do Dylana i mówiłam mu żeby również pilnował domu.Kiedy jeszcze nie byli aż tak pijani dla równie dobrej zabawy poszliśmy do klubu karaoke.Tam zabawa była równie dobra.Śpiewałam głównie ja z dziewczynami i kilka innych osób.Ja zaśpiewałam "Freak the Freak Out",z Liz "Take a Hint" ,a ona  "You don't know me" i z Ari" Give it up". Świetnie  się bawiliśmy.Publiczność również.Po udanym karaoke o 23:30 wróciliśmy do domu.Gdy wybiła północ każdy z nas składał sobie życzenia ,a w śród nich był ,aby nasze postanowienia się spełniły.Jeszcze chwilę rozmawialiśmy i około 1 wszyscy poszli do swoich domów.Wszyscy prócz Dylana i loczka.Dylan poszedł do Clary ,widać było,że się polubili,a Harry został ze mną.Poszliśmy do sypialni i położyliśmy się na łóżku wtuleni w siebie.
-Ładnie śpiewałaś.Masz talent.Nie dziwie się,że media nie dają ci spokoju i masz tylu fanów.No i wiesz jesteś bardzo ładna.
-Dzięki.Jakie miałeś postanowienie noworoczne?
-Nie być takim dupkiem,jeszcze bardziej się zmienić dla ciebie i nie przywalić Dylanowi ani Maxowi.A ty?
-Harry nie chcę,żebyś się zmieniał.Kocham cię takim jaki jesteś.
-Tak ale jak komuś przywalę to powiesz,że jestem dupkiem idiotą i nie możliwy i będziesz miała rację.Wolę już się zmienić.A twoje postanowienie noworoczne?
-Nie patrzeć na to co będzie kiedyś,tylko na to co jest teraz ,a teraz mam ciebie i dostrzegać piękno tego co mnie otacza ,a otaczasz mnie ty i jesteś bardzo piękny.
-Jak miło ,mówił ci ktoś ,że powinnaś iść na poetkę ?
-Niech pomyślę,chyba tak,ale nie mogę skojarzyć kto.Ach tak.TY.
Zaśmialiśmy się.Kocham go na prawdę.Kiedy tak leżeliśmy zadzwonił dzwonek do drzwi.Poszłam z Harrym je otworzyć i to co tam zobaczyłam mnie przeraziło...
 
 

poniedziałek, 30 grudnia 2013

Rozdział 12 "Nikt nie jest w stanie cię zastąpić!"

W POPRZEDNIM ROZDZIALE
Wbiegłam do niej jak poparzona  i usiadłam koło niego.Otworzył oczy i uścisnął moją dłoń.Jeszcze bardziej się popłakałam.
-Boże Max.Coś ty zrobił?
-Uciekaj.-wyszeptał prawie niezrozumiale.
-Co?Czemu?!-I w tym momencie pożałowałam ,że w ogóle tu przyszłam.W jednej sekundzie miałam czarno przed oczami.Obudziłam się na jakimś strychu.{...}

 -Harry spokojnie.Rozwiąż mnie.
Harry wykonał moje polecenia,ale gdy tylko byłam wolna rzucił się na Dylana.
-Harry zostaw go.On nic nie zrobił!
Nie słuchał mnie.Okładał chłopaka pięściami jak nigdy do tond kogokolwiek.Miałam tego dość.
-Harry do jasnej cholery!Znów to samo!Jesteś zwykłym dupkiem!!Zachowujesz się jak 5 letnie dziecko!Zostaw go!Już miałam do ciebie wrócić!
Odepchnęłam go od Dylana.Chłopak był cały poobijany.Rozcięta brew i warga.Krew z nosa.Podniosłam go i wyniosłam ze strychu.Loczek miał oczy pełne furii.
-Jesteś niemożliwy! Nie chcę cię znać!Pamiętaj,że już od ciebie nie odbiorę,nie otworzę drzwi,anie ni odezwę!Mam cię dość!{...}

***(Hazza)
 Wszedłem do domu i usiadłem na sofie w salonie.Nie miałem siły nic zrobić.Zacząłem wspominać każdą sekundę z nią spędzoną.Ogromna gula mi stanęła w gardle kiedy pomyślałem o naszym ostatnim spotkaniu.Miała racje.Miała tą cholerną rację.Wyciągnęłam alkohol z mojego barku.Zacząłem pić kieliszek za kieliszkiem.Topiłem w nich smutki.Nagle ... 

Zadzwonił dzwonek do drzwi.Poszedłem otworzyć.W drzwiach stała Clara.(Ta sama dziewczyna co była w mieszkaniu Harry 'ego i chodziła z nim dla żartu)
-Czego tu szukasz?
-Ciebie.A kogo innego?Na pewno nie tej laluni.
-Daruj sobie okey?Mam cię dość po co przyszłaś?
-Bo cię kocham.Chcę o ciebie walczyć.
-To nie ma sensu.Chodziliśmy dla żartu.I tak było.Więcej tego nie będzie.
-Ale Harry ...
-Koniec.Nie chcę cię więcej widziać.
Chciałem jej zamknąć drzwi,ale ona je przytrzymała.
-Dlaczego jesteś taki uparty?Nie widzisz że ona cię nie kocha?Chodziła z tobą dla rozgłosu.Wielka gwiazda.Rzuciła cię prawda?A ty dalej się tego trzymasz dlaczego?
-Bo ją kocham.
-Ale ona ciebie nie!
-Więc ty też mnie zostaw w spokoju bo ja ciebie nie kocham.Widzisz?!Tak to jest.Kochasz kogoś więc o tą osobę walczysz i nie tracisz nadziei.Wiesz ,że to nie ma sensu,ale masz potrzebę,żeby próbować dalej.Nie myśl ,że cię nie rozumiem.Rozumiem i to doskonale.Clara-spojrzałem jej w oczy i kosmyk jej włosów dałem za ucho- nie zasługuje na ciebie.Ani na ciebie ,ani na Victorię.A ciebie stać na kogoś o wiele lepszego.Na pewno znajdziesz kogoś wspaniałego i będziesz z nim  szczęśliwa.Bez bójek,strachu i krzyku.Będzie ci lepiej z kimś innym.
-Dobra.Ale pamiętaj,że cię kocham i nie zapomnę o tobie.Dzięki.
-To ja dziękuję.
-Za co?
-Dzięki tobie wiem co mam teraz zrobić.
-Prześpij się i wytrzeźwij.Schowaj alkohol i idź spać,a jutro z nią pogadasz.Sory,że tak późno.
-Dobrze ,że tak późno bo zamierzałem się jeszcze dzisiaj upić tak,że masakra.Dobranoc.
-Dobranoc.
Poszedłem do łóżka.W głowie przemyślałem sobie co mam powiedzieć Vicky.Ale jest problem.Victoria nie chce ze mną rozmawiać.Obmyśliłem plan.Zasnąłem z uśmiechem na twarzy.Rano obudziłem się o 8.Cóż to do mnie nie podobne ,ale trudno mam dużo do zrobienia ,a głównym celem jest pogodzić się z Victorią.Poszedłem do łazienki ,wziąłem szybki prysznic i ubrałem zwykłe jeansy i biały T-shirt.Poszedłem do chłopaków.Do pomocy postanowiłem wziąć pierwszego ,który pojawi się w kuchni.
                                                                ***
Obudziłam się o 9 na kanapie.Dziwne bo bardzo dobrze mi się spało.
-Jak ci się spało?-usłyszałam znajomy głos.Po chwili dotarło do mnie co się działo.
-Dobrze.A tobie?
-Powiem ci,że z tobą lepiej się śpi niż samemu.-powiedział kładąc talerz z kanapkami na stoliku.
-Co zamierzasz zrobić?
-Max na pewno już się dostał na strych i jest w furii,że nie ma tam ani mnie ,ani ciebie.Żeby cię nie narażać muszę znaleźć sobie mieszkanie.
-Gdzie wcześniej mieszkałeś?
-Koło centrum Londynu.
-Pójdziemy po twoje rzeczy i zamieszkasz u mnie.Jako przyjaciel muszę ci pomóc.
-Nie chcę być dla ciebie obowiązkiem.
-Muszę ci pomóc bo chcę.Proszę i raźniej mi będzie.
-No dobra.
Wtedy zadzwonił mój telefon.
V:Tak?
N:Hej Victoria.Mogę cię o coś prosić?
V:Pewnie Niall o co chodzi?
N:Chcę z tobą porozmawiać.
V:Oczywiście za 15 minut w parku?
N:Wolał bym za 15 minut na panoramie Londynu.
V:Yyy okey.Będę.
Rozłączyłam się.
-Co się stało?-zapytał mnie chłopak.
-Dzwonił Niall. Chce się spotkać ze mną.
-No i co w tym takiego dziwnego?
-Zaproponowałam mu park,ale on powiedział,że woli iść na panoramę Londynu.
-A to dlaczego takie dziwne.
-Bo byłam tam 2 razy i nikt tam nie chodzi.Byłam tam sama i z ... No tak.Głupia ja.
-Z kim jeszcze tam byłaś?
-Z Harrym.Na pewno on chce ze mną rozmawiać.Tylko ,że ja nie chcę.
-Może Harry mówił chłopakom o tym miejscu.Albo po prostu je znają.
-Nie Harry na pewno im o nim nie mówił.Harry ma tam miłe wspomnienia.Lubi tam myśleć.Na pewno się nim nie pochwalił.
-Mimo wszystko idź i zobacz o co chodzi.Może jednak Niall potrzebuje z tobą porozmawiać,a to zwykły zbieg okoliczności.
Jak powiedział tak zrobił.Poszłam na wyznaczone miejsce.Po 5 minutach ukazała się moim oczom sylwetka chłopaka.Ale nie Niall.Tak jak podejrzewałam Harry 'ego.
-Doskonale wiesz,że ja nie mam o czym z tobą rozmawiać.
-Ale ja mam.
-Nie chce mi się z tobą rozmawiać.-powiedziałam odchodząc. 
-Wysłuchaj mnie.- odwróciłam się w jego stronę.-Wiem,że spieprzyłem to.Wiem,że nie zasługuje na ciebie,a ty na pewno byłabyś szczęśliwsza z kimś innym.Wiem,że jestem dupkiem i to wielkim.Wiem,że nie panuje nad emocjami.Ale wiem też ,że mnie zmieniasz.Że  kiedy się kłócimy nie wiem co zrobić i zapiłbym się na śmierć.Że kiedy cię nie ma koło mnie czuje jakby część mnie krzyczała jak oszalała bo pragnie być koło ciebie-z każdym słowem robił jeden krok w moim kierunku.- czuć twój dotyk,zapach i patrzeć w twoje piękne brązowe oczy.Nikt nie jest w stanie ciebie zastąpić.Nikt.
Stał już blisko mnie.Mogłam przyjrzeć się jego zielonym ,zaszklonym tęczówkom z bliska.Rzuciłam mu się na szyję i namiętnie pocałowałam.Jeszcze nigdy nie słyszałam ,żeby jakiś chłopak tak o mnie mówił i potrafił się przyznać do błędu.No i cały czas go kocham.Wróciliśmy do domu (domu chłopaków),a oni właśnie grali w butelkę.Pierwszy zobaczył nas Niall,a on szturchnął łokciem Louisa i tak każdy z nich na nas popatrzył i zapadła wielka cisza.Niall patrzył na mnie tak jakby zobaczył ducha.
-Niall spokojnie wiedziałam,że przyjdzie Harry, bo tylko my chodziliśmy na panoramę Londynu.
-Więc mnie nie zabijesz?
-Nie.
-Ale ty zaraz zabijesz Harry 'ego,bo chyba zgłodniał przez to przepraszanie i pałaszuje twoje żelki-powiedział Zayn.Wtedy...
                                                              ***
Jak to ja ,nie podoba mi się ten rozdział.Starałam się ,żeby były romantyczne sceny,ale jakoś nic się w tym rozdziale nie dzieje.Ale staram się najbardziej jak mogę.Może macie jakieś pomysły na kolejne rozdziały?Piszcie,zachęci mnie to do dalszej pracy.
haroholiczka <3
 

niedziela, 29 grudnia 2013

Rozdział 11 " To nie możliwe!"

W POPRZEDNIM ROZDZIALE
 {...}Avan zamknął mnie w swoich ramionach.
-Spokojnie chodź.Czemu nie ma z tobą Harry'ego?
Jeszcze bardziej się popłakałam.
-Bił Maxa.Uciekłam gdy to zobaczyłam.Nie chcę do niego wracać.{...}

 -Harry... Myślę ,że to nie będzie konieczne.Zamieszkam w domu mojej mamy
. -Ale przecież...   
-Widziałam. Nie wiedział co powiedzieć.Przez chwile zapanowała cisza.
  -Ale przecież ... To było bo ...  
-Harry.Nie chcę mieszkać z osobą ,która ma problemy emocjonalne.Chyba to był błąd ,że się poznaliśmy.-powiedziałam zrezygnowana i wyszłam. Zamknęłam za sobą drzwi,bo Harry stał jak wryty i się nie ruszał.Łzy zaczęły mi spływać po policzkach.Poszłam na panoramę Londynu.Od kąd Harry pokazał mi to miejsce pełne magii bardzo mi się spodobało.{...}

 V:Halo?  H:Boże Victoria odebrałaś.V:A miałam nie odbierać.Chyba po to dzwonisz.  H:Tak,ale nie odbierałaś ,więc już traciłem wiarę. V:A więc po co dzwonisz?H:Możemy się spotkać? V:Ymmm dobrze.Za 15 minut przy wesołym miasteczku H:Dobrze.
{...}
 -Harry?
-Hmm?
-A co z Maxem?
-On... ja nie wiem.Zobaczyłem,że uciekasz więc pobiegłem za tobą.A Niall próbował uspokoić chłopaków.
-Czemu go biliście.
-Szef nam kazał bo chciał zabić...-w tym momencie urwał.
-Kogo?


-Ciebie.
-Mnie?!! Nie ,to nie możliwe! Nie wierzę ci!
                                                         ***( oczami Hazzy)
Wiedziałem,że nie powinienem jej tego mówić.Fuck.Dopiero co się pogodziliśmy ,a ona już ucieka.Ja to mam szczęście no faktycznie!Co teraz zrobić?!
                                                                 ***
 Pobiegłam do szpitala.Zapytać się o Maxa.Pielęgniarka mi powiedziała ,że jest w bardzo ciężkim stanie.A leży w sali 19.Od razu tam poszłam.W sumie to pobiegłam i cała zapłakana do jego sali.Wbiegłam do niej jak poparzona  i usiadłam koło niego.Otworzył oczy i uścisnął moją dłoń.Jeszcze bardziej się popłakałam.
-Boże Max.Coś ty zrobił?
-Uciekaj.-wyszeptał prawie niezrozumiale.
-Co?Czemu?!-I w tym momencie pożałowałam ,że w ogóle tu przyszłam.W jednej sekundzie miałam czarno przed oczami.Obudziłam się na jakimś strychu.W okół mnie było siano.( nie mam zielonego pojęcia skąd się tu wzięło.) Miałam związane dłonie i nogi.Byłam w samej bieliźnie.Nagle drzwi do pomieszczenia otwarły się.Podszedł do mnie chłopak ( nawet ,nawet) i usiadł obok.Podał mi jabłko.
Dylan ( na prawdę nazywa się Douglas Booth)
-Słuchaj.Pomógł bym ci uciec ,ale nie mogę.Max mnie zabije jeżeli to zrobię.
-To ucieknij ze mną.  
-Chciałbym ,ale wtedy mnie znajdzie i też zabije.
-Jak ci pomóc?
-Nie można.Jakoś sobie poradzę.
-Czemu Max chce mnie zabić?
-Jest wściekły za to ,że go odrzuciłaś.Widział cię ostatnio z Harrym.Twierdzi,że jak on nie może ciebie mieć to nikt nie może.
-Zaraz,zaraz.To wy znacie Harry 'ego?
-Tak i jesteś bardzo odważna ,że się z nim zadajesz.Radzę ci nie stawiaj się mu.
-Za późno.
-Poradzisz sobie.W razie czego zadzwoń do mnie lub napisz -puścił mi oczko i słodko się uśmiechnął.
-Ale nie mam twojego numeru.
-Masz.Zapisałem ci go jak byłaś nieprzytomna.Sory ,że cię uderzyłem w szpitalu.
-Ale czemu to zrobiłeś?Przecież Max mówił mi,żebym uciekała.To ty z nim współpracujesz czy nie?!
-Max widział,że uciekasz jak go bili.Wiedział ,że przyjdziesz do szpitala.Specjalnie to zrobił.
-Dziękuje.
-Za co?
-Nie znęcasz się nade mną.Jesteś fajny.Szkoda,że się z nim marnujesz.
-Wydostanę się.Masz ładny uśmiech.Harry ma wielkie szczęście,że z tobą chodzi.Mam nadzieję ,że tego nie spieprzy.
-Za późno,już zdążył to spieprzyć.
I tak rozmawialiśmy razem,gdy nagle drzwi się otworzyły z ogromnym hukiem.
-Odsuń się od niej Dylan.-usłyszeliśmy głos loczka.
                                                               ***
Gdy Victoria uciekła byłem pewny,że do szpitala ,do Maxa.Udałem się tam i zapytałem o niego.Wbiegłem do sali ,ale nie było tam Vicky.
-Gdzie ona jest?!
-U mnie bezpieczna.Nie będzie długo cierpiała.
Udałem się jak najszybciej do domu Maxa.Max trzyma swoje "ofiary"na strychu,ale nie tym razem. 
                                                               ***
-Harry spokojnie.Rozwiąż mnie.
Harry wykonał moje polecenia,ale gdy tylko byłam wolna rzucił się na Dylana.
-Harry zostaw go.On nic nie zrobił!
Nie słuchał mnie.Okładał chłopaka pięściami jak nigdy do tond kogokolwiek.Miałam tego dość.
-Harry do jasnej cholery!Znów to samo!Jesteś zwykłym dupkiem!!Zachowujesz się jak 5 letnie dziecko!Zostaw go!Już miałam do ciebie wrócić!
Odepchnęłam go od Dylana.Chłopak był cały poobijany.Rozcięta brew i warga.Krew z nosa.Podniosłam go i wyniosłam ze strychu.Loczek miał oczy pełne furii.
-Jesteś niemożliwy! Nie chcę cię znać!Pamiętaj,że już od ciebie nie odbiorę,nie otworzę drzwi,anie ni odezwę!Mam cię dość! 
Wyszłam.Dylan pomagał mi próbując iść samemu.Nie wiem co robił Harry bo nie zwracałam na to uwagi.Przejęłam się chłopakiem.Szliśmy do mojego domu.Usiadł w salonie.Przyniosłam apteczkę i szklankę wody.Opatrzyłam mu rany.Poprosiłam go,żeby został na noc.Zgodził się.Postanowiliśmy iść spać.Za dużo wrażeń jak na jeden dzień.Wzięliśmy prysznic ( osobno oczywiście.O czym wy myślicie!) i ustąpiłam łóżko Dylanowi. Ja położyłam się w sypialni mamy.Rano obudził mnie dzwonek do drzwi.Zeszłam na dół i otworzyłam.Była to Ari.
-Hej ... Mogę wejść.
-Pewnie.Poczekasz?Pójdę się ubrać.
-Ok.
Poszłam do łazienki się ubrać.Gdy wychodziłam spotkałam się ze szczerym i pięknym uśmiechem Dylana.

-Emm Dylan? 

-Tak? 

-Przyszła do mnie przyjaciółka.Nie wiem ani o tobie,ani o tym ,że tu jesteś.Mógłbyś najpierw się ubrać ,a później paradować po moim mieszkaniu z gołą klatą? 

-Oczywiście. 
Zaśmialiśmy się po czym zeszłam na dół.Zrobiłam Dylanowi śniadanie.Nie byłam zbytnio głodna.Usiadłyśmy w salonie. 
-Pogodziłaś się z Harrym? 
-Na początku tak,ale później powiedział,że Max chciał mnie zabić.Zostałam porwana  i znów pokłóciłam się z Harrym bo pobił Dylana. 
-Jakiego Dylana? 
-Jest tutaj.Uciekł razem ze mną. 
Wtedy właśnie zszedł Dylan.Podszedł do nas i ukłonił się przed Arianą biorąc jej dłoń i przedstawiając się. Ona również się przedstawiła. 
-Zrobiłam ci tosty na śniadanie.
-Dziękuję. 
Poszedł do kuchni zjeść przygotowane przeze mnie śniadanie.My z Arianą jeszcze trochę gadałyśmy po czym postanowiła mnie zostawić z Dylanem samą.Chłopak pomógł mi posprzątać w domu.Po południu poszliśmy do CH.Z Dylanem na prawdę świetnie się bawiłam.Co chwile się śmialiśmy.Jednak mimo wszystko nie mogłam zapomnieć o Harrym.Wróciliśmy wieczorem.Postanowiliśmy obejrzeć jakąś komedię romantyczną.Co chwilę coś krytykowaliśmy lub śmialiśmy się.Był jak druga ja.Zasnęliśmy wtuleni w siebie na kanapie. 
                                                               ***( Hazza) 
Wróciłem do domu chłopaków.Powiedziałem im co się stało.Nie miałem już sił.Co chwilę mi pieprzyli ,że nie warto,albo,że jednak to spieprzyłem.Zdania były różne.Wiedziałem,że chłopaki polubili Victorię i że nie powiedzą,że nie była mnie warta czy coś.Zresztą wiele razy mówili,że jesteśmy dla siebie stworzeni.Chłopaki poszli spać.,a ja siedziałem w salonie i piłem whisky. Około 3 nad ranem wypiłem z 3 i pół butelki i zasnąłem na kanapie.Rano obudzili mnie chłopaki.
 -łohoho.Nieźle pobalowałeś.Ale żeby tak bez nas - powiedział Zayn. 
-Daruj sobie!-mruknąłem. 
Wstałem i poszedłem do auta.Pojechałem do domu.Po drodze widziałem jak Victoria szła z Dylanem.Może mi się przewidziało.Wszedłem do domu i usiadłem na sofie w salonie.Nie miałem siły nic zrobić.Zacząłem wspominać każdą sekundę z nią spędzoną.Ogromna gula mi stanęła w gardle kiedy pomyślałem o naszym ostatnim spotkaniu.Miała racje.Miała tą cholerną rację.Wyciągnęłam alkohol z mojego barku.Zacząłem pić kieliszek za kieliszkiem.Topiłem w nich smutki.Nagle ...
.  

sobota, 28 grudnia 2013

Rozdział 10 " Wysłuchaj mnie"

W POPRZEDNIM ROZDZIALE
-Ymmm cześć.Larry?Co ty tutaj robisz?-zapytałam zwracając się do menadżera.Sory byłego menadżera.{...}
-Słuchaj .Wróć.
 -Tak.Ale biorę sobie urlop i media nie traktują mnie jak przedmiot,a ty się licz z tym,że mam życie osobiste i własne zdanie.
{...}Postanowiłam zrobić obiad,a że w lodówce loczka zawsze jest pusto poszłam na zakupy.Żeby do niego dojść,trzeba było minąć uliczkę Monster 13 .Zawsze tam jest ciemno.W południe jest tam tak jak o północy.Kiedy ją mijałam zobaczyłam tam trzech chłopaków.Bili kogoś,a dwóch z nich stało obok.Stanęłam jak wryta i patrzyłam się w ich stronę.Nie wiem czemu,ale mnie zaciekawili.Zawsze unikałam takich momentów.Zaczęłam im się bardziej przyglądać.Zobaczyłam ,że tych trzech to Zayn (?!), Lou (?!) i Harry (??????!!!!!!!!) .Bili ... Maxa.Nie wytrzymałam.Nie mogłam tego przerwać,bo bałam się,że i ja dostanę.Pobiegłam,biegłam przed siebie ,a konkretniej do domu mojej mamy.{...}. Siedziałam tak jeszcze chwilę.Wzięłam kartkę i zaczęłam pisać.
"                                                   Kochana Mamo!
        Chcę,żebyś wiedziała,że bardzo mi ciebie brakuje.Piszę do ciebie teraz list.List ,którego nigdy nie wyślę.Spalę go i mam nadzieję ,że do ciebie dotrze.{...}

 List zgięłam w kostkę w wzięłam zapalniczkę.Schowałam ją wraz z listem do kieszeni od bluzy i
poszłam na most zwodzony Tower Bridge.Weszłam na niego i wyciągnęłam list oraz zapalniczkę.Podpaliłam list i czekałam,aż się spali.Nagle ... 


Poczułam czyjeś dłonie na mojej talii.Zdjął mnie z mostu ,a list zdążył się wypalić i unosił się na wietrze.Odwrócił mnie ,ale nie patrzyłam mu prosto w oczy.Nie wiedziałam kto to jest i nie chciałam tego wiedzieć.
-Victoria ,co ty chciałaś zrobić? - usłyszałam głos Avana.Od razu poczułam się pewniej.Wiedziałam ,że mogę mu ufać.Spojrzałam mu w oczy i wtuliłam się w jego tors.
-Nie radzę sobie z tym.Po prostu nie radzę.Nie chciałam skoczyć,ale to wszystko mnie przerasta.Napisałam do mamy list i go spaliłam.
Avan zamknął mnie w swoich ramionach.
-Spokojnie chodź.Czemu nie ma z tobą Harry'ego?
Jeszcze bardziej się popłakałam.
-Bił Maxa.Uciekłam gdy to zobaczyłam.Nie chcę do niego wracać.
-Vicky wiem ,że ci ciężko ,ale myślę ,że powinnaś z nim porozmawiać,wytłumaczyć sobie to wszystko.Może to nie on ,a tylko ci się zdawało pod wpływem przemęczenia i tych wszystkich wydarzeń.
-Może masz rację.
Odprowadził mnie do domu loczka i odszedł w swoim kierunku.Naprawdę mam szczęście,że go znam i jest moim przyjacielem.Chodzą plotki,że się we mnie zakochał,ale to plotki.Traktujemy się jak przyjaciele.Bardzo dobrzy przyjaciele.Zadzwoniłam dzwonkiem do drzwi.Otworzył mi je Harry.
-Boże Victoria gdzie ty byłaś?
-Ymmm musiałam się przejść.-zobaczył ,że coś jest nie tak.
-Wchodź.Przepraszam,że chłopaki jeszcze nie przyjechali,by cię spakować...
-Harry... Myślę ,że to nie będzie konieczne.Zamieszkam w domu mojej mamy.
-Ale przecież... 
-Widziałam.
Nie wiedział co powiedzieć.Przez chwile zapanowała cisza.
-Ale przecież ... To było bo ...
-Harry.Nie chcę mieszkać z osobą ,która ma problemy emocjonalne.Chyba to był błąd ,że się poznaliśmy.-powiedziałam zrezygnowana i wyszłam.
Zamknęłam za sobą drzwi,bo Harry stał jak wryty i się nie ruszał.Łzy zaczęły mi spływać po policzkach.Poszłam na panoramę Londynu.Od kąd Harry pokazał mi to miejsce pełne magii bardzo mi się spodobało.Lubię tam myśleć.Oparłam się o barierkę i podziwiałam piękny widok( było już po 20) Najgorsze jest to,że go kocham,ale nie potrafiła bym żyć z taką osobą.Łzy spływały do wody.Dziwiłam się ,że nikt tu nie przychodzi.Przecież to tak piękne miejsce.Ale może to i lepiej.Gdyby zebrały się tu tłumy nie było by już tu aż tak pięknie. Po pewnym czasie poczułam się zmęczona więc wróciłam do domu.Nie miałam siły.W ogóle nie miałam ,ani siły,ani chęci.Rzuciłam się na łóżko w ciuchach i tak zasnęłam.Rano obudził mnie dzwonek od telefonu.Spojrzałam na wyświetlać i zobaczyłam 21 nie odebranych połączeń (?!) od Harry 'ego ?No nie powiem ,że mnie to zdziwiło i to bardzo.Wzięłam prysznic.Zadzwonił mój telefon jeszcze raz tym razem to była Liz.
L:Jezu Vicky ileż można spać.Dzwonię i dzwonię.Otworzysz mi z łaski swojej drzwi ,bo stoje jak ten kołek pod nimi i czekam,aż się łaskawie obudzisz!
V:Spokojnie Liz.Już ci otwieram.Poczekaj.
Owinęłam się w ręcznik i zeszłam na dół otworzyć jej drzwi.
-Matko jak ja się o ciebie martwiłam .Byłam u Hazzy.Szukałam cię.Opowiedział mi wszystko tak samo Avan.Czy tobie już do reszty odbiło?!Żeby na Tower Bridge?Jak mogłaś mi to zrobić?!-jak to Eliza musiała panikować.Mówiła te słowa nerwowo tak samo nerwowo wchodząc do mieszkania.
-Spokojnie mogę się ubrać?
-Tak jasne ja poczekam.No szybko bo musimy pogadać.
Poszłam do swojego pokoju i z szafy wyciągnęłam sukienkę.Lubiłam chodzić w sukienkach tak jak w jeansach ,ale nie cierpię spódniczek dlatego ich nie mam.Wzięłam sukienkę.Zima się już dawno skończyła.To znaczy zima jest ,ale jest ciepło i nie ma śniegu. Włosy puściłam wolno.Zeszłam na dół  i zrobiłam mi i Liz kanapki.Usiadłyśmy w salonie i zaczęłyśmy rozmawiać.
-Vicky czemu poszłaś na ten most?
-Przerosło mnie to wszystko.Nie chciałam skakać.Nie potrafię.Jest mi ciężko,ale kocham życie.Napisałam list do mamy i go spaliłam dlatego poszłam na ten most.
-Ufff.A rozmawiałaś z Harrym?
-Tak.Powiedziałam mu ,że nie potrafię być w związku z taką osobą.
-Vicky... Ale kochasz go tak?
-Ugh.Tak Liz kocham go.Naprawdę ,ale nie będę czuła się przy nim bezpieczna.
-Vicky twoja mama miała rację i dobrze zrobiłaś.Posłuchałaś serca i tak ma być.Ono cię nie zawiodło i ty dobrze go posłuchałaś.Ale jesteś skończoną idiotką,że tak mu powiedziałaś.Potrzebujecie czasu.Bez ryzyka nie ma gry.Musi wam się to wszystko poukładać.Po prostu za dużo się stało w jednym momencie.
-Ugh czy ty musisz mieć taką przemowę?
-Tak i dobrze o tym wiesz.Ile razy do ciebie dzwonił?
-21.Skąd wy tak nagle go bronicie.Przecież byliście tak przeciwni temu związkowi.
-Ale widzimy ,że się kochacie i jesteście ze sobą szczęśliwi.
Wtedy zadzwonił mój telefon.Harry.
-Odebrać?
-Tak.
V:Halo?
H:Boże Victoria odebrałaś.
V:A miałam nie odbierać.Chyba po to dzwonisz.
H:Tak,ale nie odbierałaś ,więc już traciłem wiarę.
V:A więc po co dzwonisz?
H:Możemy się spotkać?
V:Ymmm dobrze.Za 15 minut przy wesołym miasteczku.
H:Dobrze.
-Czemu akurat tam?
-Jak mamy się pogodzić to będzie bliżej do rozrywki.
-W sumie racja. 
Liz poszłam do domu ,a ja do wesołego miasteczka.Harry już tam na mnie czekał.
-Cześć.
-Wow.Ślicznie wyglądasz.
-Dzięki.A więc...
-A więc chodź.
Weszliśmy do wesołego miasteczka.Harry wcześniej kupił bilety.Spacerowaliśmy.
-Słuchaj ja byłem zmuszony to zrobić.
-Harry niby przez kogo?
-Przez szefa.To moja praca.Nic na to nie poradzę.
-Tak.A ja nic na to nie poradzę,że kocham najniebezpieczniejszego człowieka na świecie.
-Nie no na świecie nie ,ale w Londynie nie.Czekaj, czekaj ...
-Tak kocham.
Nasze palce splotły się,a nasze usta połączyły w namiętnym pocałunku.Oczywiście jakby to nie było musiały być błyski fleszy i masę medii,ale postanowiliśmy się tym nie przejmować.Pociągnęłam Harry 'ego na kolejkę górską.Świetnie się bawiliśmy.
-Harry?
-Hmm?
-A co z Maxem?
-On... ja nie wiem.Zobaczyłem,że uciekasz więc pobiegłem za tobą.A Niall próbował uspokoić chłopaków.
-Czemu go biliście.
-Szef nam kazał bo chciał zabić...-w tym momencie urwał.
-Kogo?